Flensburg zaczął to spotkanie tak samo dobrze jak i nasz jedynak w finale Ligi Mistrzów. Marcin Lijewski z Flensburga trafił w pierwszych 10 minutach spotkania dwukrotnie i na tym skończył się dorobek reprezentanta Polski w tym meczu. Wtedy jego drużyna prowadziła 4:2. Co prawda po blisko kwadransie nadal przewaga była po stronie miejscowych (8:5) - głównie dzięki bardzo dobrej postawie w bramce Beutlera, ale czym dłużej trwało spotkanie, tym więcej do powiedzenia mieli goście z Kilonii. Jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie, by później w 38. minucie uzyskać przewagę nawet 5 bramek (14:19). Flensburg stać było jednak na kolejny zryw, gospodarze stopniowo zmniejszali stratę, w 47 minucie doprowadzając do stanu 20:23. I tak nerwową atmosferę podgrzał wtedy Christian Zeitz, który z kontry rzucił prosto w twarz Holpertowi. Gorąco zrobiło się nie tylko na parkiecie, gdzie doszło do przepychanek, ale i na trybunach. Dzięki lepszej defensywie gospodarze zdołali na pół minuty przed końcem wyjść na prowadzenie 28:27, ale ostatnią, decydującą o wyniku bramkę zdobył Andersson. SG Flensburg-Handewitt - THW Kiel 28:28 (10:12) Bramki: Christiansen (9/7), Jensen (6), Lackovic (4), Boldsen (3), Nielsen (2), Lijewski (2), Stryger (2/1) dla Flensburga; - Karabatic (8), Zeitz (7), Andersson (6), Klein (4), Kavticnik (2), Lundstroem (1) dla Kiel. Widzów: 6318 (nadkomplet) Przebieg 1:0 (4.), 2:2 (6.), 5:3 (11.), 8:5 (16.), 8:7 (18.), 9:7 (22.), 9:10 (27.), 10:12 (połowa) - 10:14 (33.), 12:16 (35.), 14:19 (38.), 17:19 (41.), 20:23 (47.), 21:24 (49.), 24:24 (54.), 26:27 (57.), 28:27 (60.), 28:28. Paweł Papaj