Marzenia te zostały wyELIminowane, bo w zaciętym meczu, jakie zdarzają się nawet najlepszym, tym razem ktoś miał więcej szczęścia. Szok i cud Mimo wszystko bardzo trudno sobie wyobrazić, że to nie Patriots są mistrzami świata, bo przecież byli na to skazani. To największa sensacja w zawodowym futbolu od czasu, gdy defensywni podówczas "Patrioci" pokonali potentatów ataku St. Louis Rams w sezonie 2001 (co ciekawe, także 3 lutego!) . Historia zatoczyła koło, ale znów okazało się, że to obrona wygrywa mistrzostwo, że bez znakomitej defensywy i żelaznej konsekwencji nikt nie jest w stanie popsuć szyków faworytowi. Stawiałem na zwycięstwo Giants, choć niezbyt wierzyłem. Nie wierzyłem natomiast zupełnie w końcówce, gdy Tom Brady z Randym Mossem po raz 24. w tym sezonie połączyli siły w zagraniu na touchdown i prowadzili 14-10. Tylko cud mógł uratować nowojorczyków, a uratował ich Eli Manning, o którego dotychczasowej karierze w NFL można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest wyjątkowym szczęściarzem. Młodszy brat Peytona, ciągle w jego cieniu, stał się docenianym liderem dopiero w trakcie playoffs, ale wielkość zaprezentował w serii ofensywnej, która zakończyła się na 35 sekund przed końcem 13-jardowym podaniem na przyłożenie do Plaxico Burressa - zawodnika wieszczącego zwycięstwo Giants w tygodniu przed finałem? Wcześniejsze zagranie Manninga (uciekł trzem wiszącym i chwytającym go za koszulkę obrońców) do Davida Tyree (złapał piłkę w powietrzu i przycisnął ją do kasku niczym do swojego serca) przejdzie do historii sportu, ale też tylko dlatego, że Giants wygrali. Taki jest sport. Odrobina szaleństwa Tom Brady nie został po raz trzeci MVP Super Bowl i nie dogonił swojego idola z młodości Joe Montany. Był jednak bezradny wobec pierwszej linii obrony nowojorczyków, która nie tylko sackowała go pięć razy, ale 18-krotnie sprawiła, iż leżał na murawie. Obrona trzymała Giants w tym meczu, ale by go wygrać potrzebna była odrobina szaleństwa w ataku. I temu zadaniu sprostał Eli oraz ofensywa, która wygrała statystyki w liczbie jardów (338 - 274). Bez tego tytuł byłby niemożliwy. Patriots mogą o swoim sezonie powiedzieć, że byli prawie niepokonani, a prawie zrobiło w tym wypadku kolosalną różnicę. Różnicę nie do wyELIminowania.