Najwięcej bramek dla biało-czerwonych zdobyła Karolina Kudłacz - osiem. W pierwszym spotkaniu w Elblągu triumfowały także Skandynawki 23:16. Polska: Anna Baranowska, Patrycja Mikszto - Monika Stachowska 1, Iwona Niedźwiedź 2, Joanna Dworaczyk, Karolina Kudłacz 8, Klaudia Pielesz 1, Katarzyna Koniuszaniec 1, Joanna Obrusiewicz 1, Karolina Semeniuk-Olchawa 2, Kina Byzdra 3, Kinga Polenz, Alina Wojtas, Lucyna Wilamowska, Karolina Zalewska. Najwięcej bramek dla Danii: Camilla Dalby 6, Mette Melgaard 4. Widzów: 2350. Sędziowały: Tetiana Rakytina i Iryna Tkaczuk (obie Ukraina). Rewanżowy mecz w Randers był kopią pierwszego spotkania, rozegranego tydzień wcześniej w Elblągu. Pierwsza połowa bardzo udana w wykonaniu biało-czerwonych i potem katastrofa na początku drugiej. Prowadzone przez duńskiego trenera Kima Rasmussena Polki początek miały bardzo dobry. Przez większość pierwszej połowy prowadziły, a na pięć minut przed przerwą, po perfekcyjnie wykonanym przez Karolinę Kudłacz karnym nawet trzema bramkami 10:7. Szkoleniowiec drużyny gospodarzy Jan Pytlick denerwował się przy linii bocznej, ale na niewiele to się zdawało - trzykrotne mistrzynie olimpijskie (Atlanta, Sydney, Ateny), nie mogły sobie poradzić ze skazanymi na porażkę rywalkami. Wszystko wróciło do "normy" w drugiej części gry. Przez 19 minut ekipa gości zdołała zdobyć zaledwie dwie bramki i Dunki prowadziły już 19:13. W ich bramce znakomicie spisywała się 42-letnia Lene Rantala, ale miała ułatwione zadanie, bo Polkom skończyły się pomysły na skuteczne ataki. Tymczasem jej koleżankom wszystko się udawało, przestały obijać piłką słupki i stopniowo powiększały przewagę. W ostatnich dziesięciu minutach gra się znowu wyrównała, Karolina Kudłacz w tym okresie strzeliła cztery ze swoich ośmiu goli i Polki nie zostały rozgromione, ale porażka oznacza, że ekipy biało-czerwonych ponownie zabraknie na najważniejszych imprezach.