Niemcy są jedną z trzech drużyn, które w kwalifikacjach do turnieju w Polsce i na Ukrainie nie straciły dotąd punktu. Imponujący jest też dorobek bramkowy zespołu trenera Joachima Loewa: 17-1. Selekcjoner przestrzega jednak przed lekceważeniem Austriaków. "To groźny zespół, szczególnie przed własną publicznością, a spotkania między sąsiadami zawsze mają dodatkowy smaczek. Musimy być skoncentrowani i uważni, by nie stracić przewagi w tabeli, którą dotąd wypracowaliśmy" - powiedział Loew. We wtorek po raz pierwszy z zespołem trenowali Lukas Podolski i Sami Khedira, którzy na początku zgrupowania zmagali się z drobnymi urazami. W piątek w Wiedniu Niemcy wystąpią natomiast bez Miroslava Klosego, który w drużynie narodowej w 109 meczach uzyskał 61 goli. "Może gdybyśmy rywalizowali w jeździe na nartach, to bylibyśmy faworytami. W futbolu wszystko przemawia na korzyść Niemców, ale my zdajemy sobie sprawę, że tylko zwycięstwo przedłuży nasze nadzieje na awans" - powiedział kapitan czekających na wygraną z sąsiadami od 1986 roku (w meczu o punkty od 1978) Austriaków Marko Janko. Mecz poprowadzi Szwajcar Massimo Busacca. Sędziował już mecz tych ekip... dziewięć lat temu. Niemcy wygrali wówczas w Leverkusen 6-2. W podobnej sytuacji jak Austriacy są Belgowie i Turcy, którzy zmierzą się w Brukseli. Strata punktów przez któryś z zespołów praktycznie eliminuje go z walki o Euro 2012. W grupach D i H zmierzą się w bezpośrednich meczach dwie czołowe drużyny: drugie w tabeli Białoruś i Portugalia podejmą prowadzące, odpowiednio, Francję i Norwegię. Trener Trójkolorowych, którzy mają cztery punkty przewagi nad piątkowych przeciwnikiem, do Mińska zabierze wszystkich najlepszych piłkarzy. O powadze, z jaką traktuje mecz może świadczyć fakt, że ukarał za krótkie spóźnienie na zgrupowanie Samira Nasriego. Oprócz wpłaty na konto organizacji charytatywnej pomocnik Arsenalu Londyn będzie musiał... zaśpiewać przed kolegami. Białorusini zagrają osłabieni brakiem kontuzjowanych Aleksandra Hleba i pomocnika Lecha Poznań Sergieja Kriwca. Z kolei Portugalczycy liczą, że w sobotę o północy to oni będą liderami grupy H. Konieczne jest do tego jednak zwycięstwo, co oznaczać będzie udany rewanż za porażkę w Oslo 0-1. Na remis w Lizbonie liczą Duńczycy, którzy mają tyle samo punktów, co ekipa trenera Paulo Bento, a w sobotę czeka ich w Reykjaviku spotkanie z Islandczykami. W grupie C wyraźnie prowadzą Włosi, którzy nie powinni mieć problemów ze zdobyciem kolejnych trzech punktów, bowiem ich rywalem w Modenie będą w piątek Estończycy. Trener Italii Cesare Prandelli nie będzie mógł skorzystać kontuzjowanych napastnika Mario Balotelliego i pomocnika Thiago Motty, ale nie zmienia to faktu, że strata punktów przez gospodarzy byłaby sensacją. Prowadząca w grupie G Anglia na Wembley zagra ze Szwajcarią. Gospodarze toczyć będą korespondencyjny pojedynek z mającą również dziesięć punktów w dorobku Czarnogórą, która w sobotę podejmie Bułgarię. Szwajcarzy po słabym starcie w eliminacjach (cztery punkty w czterech spotkaniach) myślą już raczej o mundialu w Brazylii w 2014. Trener Ottmar Hitzfeld powołał na sobotni mecz trzech debiutantów, z których najstarszy ma 22 lata. W kadrze znalazł się natomiast tylko jeden 30-latek. Anglicy zagrają bez kontuzjowanego Stevena Gerrada i pauzującego za kartki Wayne'a Rooneya. "Pamiętajcie, że jeszcze nie jesteście na wakacjach, a spotkaliśmy się tutaj, by wykonać zadanie, jakim jest pokonanie Szwajcarów" - apelował do zawodników włoski selekcjoner Anglii Fabio Capello. W awans wciąż wierzą prowadzeni przez słynnego Lothara Matthaeusa Bułgarzy. W kadrze na spotkanie w Podgoricy znaleźli się m.in. Cwetan Genkow z Wisły Kraków oraz urodzony w Brazylii Marquinhos, który niedawno otrzymał bułgarskie obywatelstwo. Niemiecki szkoleniowiec, by odciąć drużynę od dziennikarzy i kibiców, zabrał ją na czterodniowe zgrupowanie na Korsykę.