Ekwueme to jeden z nielicznych transferów, jakie tuż po objęciu zespołu w Zagłębiu Lubin przeprowadził Franciszek Smuda. Martins wcześniej marnował się w zespole Młodej Ekstraklasy Legii. W najlepszym razie siedział na ławce w pierwszym zespole. - Miałem już tego dość. Myślałem, że strzelę sobie w łeb - uśmiecha się Nigeryjczyk. INTERIA.PL: Przed Zagłębiem Lubin bardzo ciężka końcówka ligi w tym roku. Najpierw mecz z Legią, a potem z Wisłą. Na co liczycie w tych spotkaniach? MARTINS EKWUEME: W każdym meczu liczymy na zwycięstwo. Nie udało się nam wygrać z Lechem. Mam nadzieję, że uda się nam z Legią. A potem pomyślimy o tym co będzie z Wisłą. ZOBACZ ROZMOWĘ Z MARTINSEM EKWUEME: Wisła poniosła ostatnio dwie porażki, potem wygrała z Odrą. Czy darzysz jakiś piłkarzy z tego klubu sentymentem. Z niektórymi jeszcze grałeś? - Na boisku nie ma sentymentów. Na boisko wychodzi się, aby walczyć o punkty. Pogadać możemy sobie po meczu i wtedy jest czas na sentymenty. W Zagłębiu, odkąd przyszliście z Traore drużyna zaczęła grać lepiej i zdobywać punkty. Tworzycie swoistą "black power". Nie macie tutaj żadnych problemów na przykład z rasizmem? - (Śmiech). Nie mamy. Zespół zdobywa punkty bardziej dzięki Traore, który strzela gole, niż dzięki mnie. Co twoim zdaniem powoduje, że trener Franciszek Smuda ma tak dobre wyniki? - Pracowałem z wieloma trenerami tutaj w Polsce, ale u niego po prostu jest inaczej. Na treningach i w meczach jest odpowiednia motywacja. Po prostu chce się grać. Rozmawiał w Lubinie: Michał Białoński