- Czuliśmy respekt przed Ogniwem, bo to przecież mistrz Polski, który przewyższał nas zarówno pod względem fizycznym, jak i w organizacji gry. Jestem jednak zły, bo słabo wypadliśmy zwłaszcza w pierwszej połowie. Do tego doszło mnóstwo kontuzji i na początku musieliśmy wymienić kilku zawodników. Najpierw zszedł Maciej Żarczyński, następnie Łukasz Szablewski i Oskar Zypper, a Jakuba Kuzimskiego zdjąłem zaraz po tym jak pojawił się na boisku. Ponadto w szpitalu z wybitym barkiem wylądował Wiaczesław Miziak - wyliczył trener Arki Dariusz Komisarczuk. Szkoleniowiec popularnych "Buldogów" wierzy jednak, że nie powtórzy się sytuacja z dwóch poprzednich sezonów, w których jego drużyna nie zdołała odnieść zwycięstwa. - Nie jesteśmy jeszcze ekipą, która będzie walczyła jak równy z równym z mistrzem Polski, ale liczę na miejsce w środku tabeli. W ostatnim okresie wykonaliśmy mnóstwo dobrej roboty i w kolejnych meczach nasza gra będzie wyglądała zupełnie inaczej. To jest młoda drużyna, która musi w końcu wystrzelić. Pomoże nam jedno zwycięstwo, po którym chłopacy uwierzą w siebie i ruszą do przodu - dodał Komisarczuk. Był to trzeci w tym roku mecz pomiędzy tymi zespołami. Wszystkie zakończyły się zwycięstwem sopocian, którzy na początku marcu wygrali w lidze 56:5, a pod koniec czerwca, także w Gdyni, w Pucharze Polski Klubów Ekstraligi, triumfowali 36:12. - Z tych trzech spotkań to był bez wątpienia najlepszy mecz w wykonaniu Arki, która postawiła nam trudne warunki. My jednak popełniliśmy sporo niewymuszonych, wręcz głupich błędów, ale to była też kwestia pogody i zmęczenia. W tym upale nasze sztuczne boisko niesamowicie paruje i w takiej temperaturze ciężko jest grać, bo piłki latały jak w deszczu. Przed sobotnim wyjazdowym meczem z Master Pharm mamy wiele rzeczy do dopracowania, zwłaszcza wrzuty z autu. Tak trudnego meczu dawno już nie graliśmy i konfrontacja w Łodzi będzie dużym wyzwaniem - ocenił trener Ogniwa Czyż. W Łodzi przeciwko swoim byłym kolegom będzie miał okazję zagrać Paul Walters, który w meczu z Arką zadebiutował w Ogniwie. Były reprezentant RPA do lat 20 wystąpił na pozycji środkowego ataku, zdobył punkty z przyłożenia, ale w 63. minucie opuścił boisko. - Paul pokonał kilka tysięcy kilometrów, bo RPA jest na drugim końcu świata. Długa podróż, różnica czasu oraz inna sztuczna nawierzchnia, to wszystko miało na niego wpływ. Był zmęczony, dlatego dałem mu odpocząć, ale widać, że dobrze wkomponował się do drużyny i będzie tylko lepiej. W sobotę dołączył do nas również zawodnik formacji młyna, Gruzin Irakli Ciwciwadze, który w poniedziałek rozpocznie treningi i w sobotę powinien być gotowy do gry - podsumował Czyż. Przed spotkaniem minutą ciszy uczczono pamięć niespełna 28-letniego skrzydłowego Arki Mateusza Tuczyńskiego, który w środę 22 lipca zginął w wypadku motocyklowym w Kosakowie niedaleko Gdyni. Marcin Domański