Z weekendowych rozstrzygnięć najbardziej zadowoleni są kibice Jagiellonii, która nie tylko zbliżyła się na sześć punktów do "Białej Gwiazdy", ale zwiększyła przewagę nad goniącymi ją zespołami. Ich pierwsze zwycięstwo wiosną przyszło w odpowiednim momencie. Porażki ponieśli bowiem Lech Poznań i Lechia Gdańsk, a remisy padły w spotkaniach Wisły, Legii Warszawa, Górnika Zabrze i PGE GKS Bełchatów. Mecz w Białymstoku miał być dla jednej z drużyn przełomowy. Obie ekipy nie odniosły jeszcze na wiosnę triumfu i liczyły na pierwsze trzy punkty właśnie teraz. Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy, ale mecz był bardzo wyrównany. Rozstrzygnął się dopiero w 72. minucie, dzięki dobrej postawie Marcina Burkhardta w polu karnym, który po otrzymaniu piłki uderzył w długi róg i nie dał szans bramkarzowi Arki. Emocji nie zabrakło w Kielcach. Wisła po 65 minutach po bramkach Cwetana Genkowa prowadziła już 2:0, mimo że nie była ekipą dominującą na murawie. Korona stwarzała sobie wiele dogodnych sytuacji, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Dopiero w 78. min. trafił Maciej Korzym, a w doliczonym czasie gry pomógł im jeszcze Cezary Wilk, od którego odbiła się piłka i wpadła do siatki Wisły. Obydwa zespoły nie wykorzystały rzutów karnych. Najpierw spudłował napastnik Korony Edi Andradina, a potem Robert Małecki dla krakowian. Po obecnej serii spotkań najbardziej rozczarowani będą sympatycy Legii i Lecha. Warszawianie, po zwycięstwie nad Lechią w Gdańsku w Pucharze Polski, mieli pokonać KGHM Zagłębie Lubin, by Maciej Skorża mógł nadal spokojnie pracować w klubie. Szkoleniowiec Legii pół żartem pół serio powiedział przed meczem, że najbardziej obawia się trenera rywali i swojego poprzednika w stołecznej drużynie Jana Urbana, który w przeszłości był świetnym piłkarzem. Urban pozostał na ławce rezerwowych, ale mimo to legioniści nie potrafili wygrać czwartego meczu ligowego z rzędu. Zremisowali 2:2 i to w szczęśliwych okolicznościach. Dwa razy przegrywali, a oba gole zdobyli w doliczonym przez sędziego czasie gry do obu połów, przy czym pierwszego po mocno problematycznym rzucie karnym. Bez punktu z innego warszawskiego stadionu wrócił Lech Poznań, który przegrał z Polonią 0-1. Gościom zaszkodziła czerwona kartka dla... Euzebiusza Smolarka. Grając w osłabieniu Czarne Koszule w 82. minucie zdobyły gola na wagę zwycięstwa, a jego autorem był Artur Sobiech. Pozycja Hiszpana Jose Marii Bakero w ekipie mistrza Polski nie jest obecnie mocniejsza niż Skorży w Legii. Oba zespoły celowały w tym sezonie w tytuł, ale prawdopodobnie tego zadania nie wykonają. Z kolei Polonia pod wodzą Jacka Zielińskiego wygrała drugie spotkanie z rzędu. Trener nie chce słyszeć, że jest cudotwórcą, ale nie da się ukryć, że jego piłkarze biegają szybciej, walczą ambitniej i bardziej wierzą w siebie niż pod wodzą jego poprzedników. Na Konwiktorskiej nikt już nie myśli o obronie przed spadkiem, a ponieważ do końca sezonu dziewięć kolejek, to wszyscy spoglądają w górę tabeli. Smaku porażki w roli szkoleniowca Śląska ciągle nie zaznał Orest Lenczyk. Pod wodzą nestora polskich trenerów ten zespół nie przegrał już 14 kolejnych spotkań. W sobotę blisko przerwania tej serii był Widzew. Do 85. minuty prowadził we Wrocławiu 2:0, ale skończyło się 2:2. Remis uratował w siódmej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry Sebastian Mila, który wykorzystał rzut karny. W Bełchatowie - jak zapewnili trenerzy miejscowego PGE GKS i Górnika Zabrze - obie drużyny chciały wygrać, a skończyło się 1-1. Skoro nie wygrywały drużyny z czołówki, to dorobek powiększyły ekipy broniące się przed spadkiem. W najstarszych derbach Śląska Ruch, który przed tygodniem wygrał strzelając trzy gole Legii w Warszawie, nie znalazł sposobu na defensywę i bramkarza Polonii Bytom. A rywalom ta sztuka udała się dwukrotnie. Z walki o miejsce w ekstraklasie w przyszłym sezonie nie rezygnuje też Cracovia. Zwycięstwo 3-0 nad przeżywającą kryzys Lechią było trzecim na wiosnę, co przy dwóch w całej rundzie jesiennej robi wrażenie. Do "bezpiecznej" pozycji wciąż brakuje czterech punktów, ale utrzymanie wydaje się coraz bardziej realne. W spotkaniach 21. kolejki padło 21 goli. Sędziowie pokazali piłkarzom 33 żółte i sześć czerwonych kartek. Stadiony odwiedziło ok. 62 tys. widzów. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy