"Mecz Wisła Płock - Vive Kielce, to poziom Ligi Mistrzów" - powiedział przed meczem ósmej kolejki ekstraklasy prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński. "Każdy błąd jednej ze stron jest natychmiast wykorzystywany przez rywala. Każdy pojedynek ma swoją dramaturgię i to jest bardzo dobre dla tej dyscypliny sportu". Prawdopodobnie pierwszy raz mecz obu drużyn obdarzono mianem "świętej wojny" w drugim spotkaniu play off w sezonie 1994/95. Wtedy bramkarz Wisły Andrzej Marszałek został przez sędziów wyrzucony z boiska, co oznaczało, że przez większą część spotkania Wisła grała w osłabieniu. Ten mecz płocczanie wygrali, a potem zdobyli, po raz pierwszy w historii klubu, tytuł mistrza Polski. Od tamtej pory pojedynek zawsze mobilizuje zawodników, trenerów i kibiców obu drużyn, bo bez względu na to, jaką formę prezentowały zespoły, emocji nigdy nie zabrakło. Przed czwartkowym meczem faworytem jest wicemistrz kraju Vive Kielce. Powód jest jeden, płocka drużyna jest mocno osłabiona brakiem podstawowych zawodników. Nie zagra Bostjan Kavas, który za rozmowę z sędziami w przerwie meczu Wisła - Powen Zabrze został odsunięty od występów w trzech spotkaniach, nie wystąpi też Adam Twardo, leczący kontuzję stawu skokowego i Michał Zołoteńko, któremu odnowiła się kontuzja pachwiny. Dopiero przed spotkaniem trener Lars Walther zadecyduje, po przeanalizowaniu badań lekarskich, czy może zagrać Piotr Chrapkowski. "Do gry są gotowi Luka i Vuka (Dobelsek i Rajkovic - przyp. red), którzy są zdrowi, ale do tego, by zagrali na swoim normalnym poziomie jeszcze daleka droga. Ale jeśli nie będzie kolejnych niespodzianek, to damy radę i powalczymy jak równy z równym" zapowiedział. "Będzie gorąco. Za każdym razem, gdy gramy z Kielcami, chcemy zaliczyć możliwie najlepszy występ. Walka jest pewna, nie oddamy tego meczu" - zapewnił Luka Dobelsek, który po dłuższej przerwie wraca do gry. Ciężar gry spoczywać będzie na zawodnikach, którzy grają od początku sezonu i nie mieli problemu ze zdrowiem. "Oni muszą zagrać na 100 procent swoich możliwości. Naszą koncepcje budowania zespołu zaburzyły kontuzje. Liczymy na tych, którzy przyszli do nas przed sezonem, są w zespole i grają razem dopiero od trzech miesięcy. Dlatego zdarzają się przestoje, ale to nie jest tylko nasza specyfika. Podobne problemy mają też inne, nawet te najlepsze zespoły z Ligi Mistrzów. Było już mnóstwo przykładów w tym sezonie, że jedna drużyna miała słabszy moment, który od razu był wykorzystywany przez rywali. Mecze wygrane były przegranymi i odwrotnie" - podkreślił prezes Miszczyński. Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zapraszając sympatyków do hali liczy na to, że najprawdopodobniej zostanie wyrównany rekord frekwencji, czyli będą pełne trybuny. "Hala ma być w całości na niebiesko, w barwach klubowych. Mamy nadzieję, że po raz kolejny publiczność wesprze zawodników w trudnym meczu" - powiedział. Również w zespole Vive Targi mecz w Płocku uważa się za arcyważny. "Mecze z Wisłą zawsze miały specyficzna otoczkę, gra była twarda i zacięta. W naszym zespole jest kilku chłopaków, którzy nie grali jeszcze tak emocjonującego spotkania w Polsce, będzie to dla nich ciekawy sprawdzian. Dla nas doświadczonych w potyczkach obu drużyn, spotkanie w Płocku stanie się okazją do rewanżu za nasze porażki w poprzednim sezonie, choć pełny efekt będzie dopiero na zakończenie rozgrywek - komu przypadnie tytuł najlepszego zespołu w kraju. Na pewno będziemy walczyć o zwycięstwo" - zapewnił skrzydłowy Vive Targi Patryk Kuchczyński. Zespół tradycyjnie wyjechał z Kielc przed południem. Ekipa Vive Targi zatrzymała się w hotelu koło Łącka. Wieczorem piłkarze mieli normalny przedmeczowy trening w hali w Łącku. Trener Bogdan Wenta, oprócz Mateusza Jachlewskiego, ma do dyspozycji wszystkich pozostałych piłkarzy. "Po zwycięskich spotkaniach Ligi Mistrzów, nastrój w zespole jest dużo lepszy, piłkarze są w dobrej formie i - co bardzo istotne - w świetnej kondycji psychicznej. Oczekujemy więc, ze na boisku nie dadzą się ograć gospodarzom i zdobędą komplet punktów. Oczywiście, nikt nie zapomina o porażkach z poprzedniego sezonu, ale to już tylko historia. W czwartek przewidziana jest rozmowa o ostatnich ustaleniach taktycznych oraz analiza gry rywali z zapisów wideo" - powiedział drugi trener Vive Targi Tomasz Strząbała. W kasie płockiego klubu w środę było już tylko około 400 z 5,5 tys. biletów. Zwykle w dniu meczu sprzedaje się 500, a nawet 600 wejściówek. Kibice Vive Kielce kupili zaledwie 300 biletów, znacznie mniej niż Wisła dla nich zarezerwowała. Czwartkowe spotkanie rozpocznie się o godz. 18.00.