Oficjalnie nikt wprawdzie nie mówi o najczarniejszym scenariuszu, ale w prywatnych rozmowach osoby związane z Piotrcovią nie ukrywają, że zespół może nie wystartować w kolejnych rozgrywkach. - Nie ukrywam, że sytuacja jest dramatyczna. Jeszcze z tamtego roku są zaległości wobec zawodniczek. Najdroższe z nich po tym sezonie odejdą, więc w kolejnym pozostanie nam walka o utrzymanie - wyjaśnia prezes Piotrcovii Kamil Ziemba. Klub ma w tej chwili ok. 150 tys. zł zadłużenia. Choć kwota nie wydaje się duża, to Piotrcovia nie ma pieniędzy na spłatę tego długu. Roczne utrzymanie drużyny kosztuje ok. 840 tys. zł. Na 2012 rok Piotrcovia otrzymała z miasta 540 tys. zł. Kwota ta obejmuje stypendia dla zawodniczek i dotację dla klubu. Piotrcovię wspierają jeszcze firmy Peuk i MZGK. Co miesiąc w kasie brakuje jednak ok. 20 tys. zł. Klub ma w tej chwili problemy nie tylko ze znalezieniem nowych sponsorów, ale traci również dotychczasowych. Przedsiębiorca Witold Maćkowiak zrezygnował ze wspierania szczypiornistek tłumacząc swoją decyzję niechęcią władz Piotrkowa Trybunalskiego. Jego zdaniem magistrat nie jest zainteresowany rozwojem Piotrcovii, zniechęca firmy chcące pomagać drużynie i faworyzuje pierwszoligowy zespół piłkarzy ręcznych Piotrkowianina. Miasto nie zgadza się z taką opinią. Magistrat podkreśla, że nie może nikogo zmusić do sponsorowania sportu, ale też nie faworyzuje żadnej z drużyn. Zdaniem doradcy prezydenta Piotrkowa ds. sportu Krzysztofa Chamczyka roczna dotacja dla Piotrcovii jest o 40 tys. zł wyższa od dotacji dla Piotrkowianina. Dodaje, że wyższe są również stypendia dla zawodniczek. Nie zmienia to faktu, że Piotrcovia ma ogromne problemy ze "spięciem" budżetu. Kłopoty finansowe najwcześniej odczuł drugi zespół, który został wycofany z rozgrywek. Nie można wykluczyć, że wkrótce tym śladem pójdzie również pierwsza drużyna.