We wtorkowym slalomie gigancie, wygranym przez Szwajcara Carlo Jankę, uczestniczył między innymi narciarz z Kajmanów Dow Travers. Ukończył konkurencję daleko za Szwajcarem. "To dla mnie wielki zaszczyt reprezentować mój kraj. Mamy u nas wielu dobrych sportowców w dyscyplinach letnich. To cudowne, że możemy pokazać się na śnieżnych stokach" - powiedział Travers. Ale nie on był ostatni. Sklasyfikowany na 4 697 miejscu w rankingu FIS Jamyang Namgial z Indii przeciął linię mety 57,09 s za zwycięskim Szwajcarem. Nie przejął się tym specjalnie, bo w tej konkurencji był "lepszy" od sławnego Amerykanina Bode Millera, który nie ukończył pierwszego przejazdu. "To dla mnie naprawdę ważne" - wyznał Namgial. Lepszy jednak od Hindusa był narciarz z Senegalu, gdzie w ogóle nie widuję się śniegu. Leytu Seck był wolniejszy od Janki tylko o 28,31 s. "Jestem szczęśliwy, że ukończyłem ten slalom" - powiedział zadowolony reprezentant afrykańskiego kraju, trenujący w Austrii. Będąc blisko mistrzów taki zawodnik, jak Irańczyk Hossein Shemshaki Saveh miał okazje pogawędzić z mistrzem olimpijskim w kombinacji (2006) Tedem Ligetym z USA lub zasięgnąć rady Szwajcara Didiera Cuche."To miło pogadać z tak dobrymi, szybkimi narciarzami. Rozmawialiśmy o sporcie. Udzielili mi sporo użytecznych informacji" - cieszył się narciarz z Iranu. Travers z Kajmanów już myśli o miejscu w ekipie na igrzyska 2014 r. w Soczi. Poza tym chciałby wystąpić w reprezentacji swego kraju w rugby, gdy ta dyscyplina zostanie włączona do programu letnich igrzysk 2016 r. Najpierw jednak musi wygrać rodzinne "eliminacje". "Moi młodsi bracia mieszkają w Aspen, więc mogą trenować na śniegu. Mój braciszek Dean robi szybkie postępy. Jeśli nie wygryzie mnie z reprezentacji, zobaczycie mnie w Soczi" - powiedział 22-letni Travers. Wśród takich egzotycznych zawodników reprezentujący Meksyk 51-letni Hubertus Von Hohenlohe jest arystokratą sportów zimowych, nie tylko ze względu na nazwisko. Najstarszy uczestnik igrzysk w Vancouver zwraca uwagę swym strojem, ozdobionym na piersiach obrazem... pistoletu w kaburze. "To najbardziej cool kombinezon, jaki kiedykolwiek uszyto" - pochwalił się. Von Hohenlohe zadebiutował już w Sarajewie (1984) i z przerwami pięciokrotnie wystąpił w igrzyskach. W Lillehammer był 48. w zjeździe. W Whistler zajął 78 m w slalomie gigancie. Wszyscy ci sportowcy znaleźli się na igrzyskach zgodnie z dawnym ideałem olimpijskim, głoszącym wyższość udziału w zawodach olimpijskich nad zwycięstwem.