Porażka Agnieszki Radwańskiej w I rundzie turnieju olimpijskiego, albo klęska piłkarzy "La Roja" to dobitne przykłady jak niewdzięczny bywa los faworyta. Zanim kibice w Polsce i Hiszpanii liznęli atmosfery londyńskich igrzysk, ich idole zdążyli przegrać. Polska tenisistka doznała najboleśniejszej porażki w karierze, akurat w jej szczytowym punkcie (nr 2 WTA). Mistrz świata, Europy, triumfator Ligi Mistrzów Juan Mata oraz jego koledzy jechali do Londynu przekonani, że turniej zacznie się dla nich od ćwierćfinału, tymczasem przepadli po 180 minutach walki w grupie (z Japonią i Hondurasem), nie zdobywając gola.Polskim siatkarzom w inauguracyjnym meczu z Włochami nic podobnego nie groziło. Specyfika turnieju olimpijskiego sprawia, że gra na serio zacznie się dopiero 8 sierpnia. I potrwa zaledwie cztery dni, podczas których rozegrane zostaną ćwierćfinały, półfinały i finał. W grupach potęgi walczą o jak najlepsze rozstawienie przed fazą play off, a także o to, by do gry o medale dotrwać w szczycie zdrowia i formy. Nie znaczy to, że pojedynek z Italią był bez stawki. Drużyna Andrei Anastasiego zmierzyła się rywalem, który zamknął jej drogę do strefy medalowej na poprzednich igrzyskach. Włosi byli ostatnio najbardziej niewygodnym przeciwnikiem dla polskich siatkarzy, jeśli nawet nie przewyższali ich klasą sportową, to sprytem, zimną krwią i wyrachowaniem. Inauguracja igrzysk była więc pierwszą weryfikacją ogromnych nadziei pokładanych w siatkarzach Anastasiego. Egzamin wypadł celująco, tym bardziej, że nie wszystko zagrało perfekcyjnie od początku. Polacy przełamali barierę z kłopotami, co da im ogromny zastrzyk optymizmu, nie wywołując niebezpiecznego zawrotu głowy. Polską drużynę czekają jeszcze cztery mecze grupowe. Miarą jej profesjonalizmu będzie odporność na podziw, który wywołuje w otoczeniu. Piać z zachwytu ma prawo kibic, także dziennikarz, czy komentator telewizyjny "wyśpiewujący" peany na cześć zespołu, zanim zbliżył się on do wyśnionego celu. Kurek, Bartman, Winiarski, czy Możdżonek muszą pozostać na ziemi, świadomi, że w te cztery dni między 8 a 12 sierpnia zagrają o status herosów polskiego sportu. I nic: krzywdząca krytyka, czy przesadne pochlebstwa nie mogą wpłynąć na ich grę. Powinni pozostać niewzruszeni nawet wobec trzęsienia ziemi. Gdy spojrzy się na wyniki w grupie B, czyli potencjalnych rywali Polaków w ćwierćfinale, wydaje się, że o trzy czołowe miejsca zagrają tam Brazylijczycy, Amerykanie i Rosjanie. Tym ważniejsze byłoby pierwsze miejsce w grupie A, pozwalające uniknąć tej trójki. Zwycięstwo nad Italią daje Polakom ogromną na to szansę. Nie myślę tu o lęku, czy kompleksach wobec kogokolwiek, bo drużyna Anastasiego potrafi wygrywać ze wszystkimi. Mecz z Italią był jej 12. kolejnym zwycięstwem. Chodzi wyłącznie o to, by do gry z wielkimi przystąpić we właściwym momencie i niezachwianą wiarą we własne siły. Igrzyska to jedyna wielka impreza, na której polscy siatkarze w ostatnich latach nie zdobyli medalu. Szansa w Londynie wydaje się niepowtarzalna. Presja na drużynie Anastasiego jest ogromna i wciąż będzie narastać. Oby oswojenie jej było w granicach możliwości Polaków. Pierwszy wielki egzamin 8 sierpnia. Wtedy zespół będzie mógł dowieść, że radzi sobie ze statusem faworyta igrzysk. Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!