W wieku 11 lat miał sen, w którym grał z orłem na piersi. Koledzy z Parafialnego Klubu Sportowego Polonia Białogon Kielce śmiali się. On się jednak uparł i to marzenie, jak kilka innych, zrealizował. Paweł Brożek uznawany jest za najlepszego polskiego napastnika. Leo Beenhakker nie wyobraża sobie bez niego reprezentacji Polski. Wielu kibiców Wisły Kraków przestałoby chodzić na stadion przy Reymonta, gdyby klub się go pozbył. Dość powiedzieć, że w tym sezonie bez goli lub asyst Pawła Wisła w lidze wygrałaby ledwie trzy mecze (z Jagiellonią, Arką Gdynia i Odrą). Niektórzy twierdzą, że największą słabością "Białej Gwiazdy" jest to, że za bardzo zależy od jednego piłkarza, właśnie od "Brozia". Roman Kołtoń (Polsat Sport, felietonista INTERIA.PL): - Paweł to jeden z trzech najlepszych obecnie polskich piłkarzy. Strzela gole w polskiej lidze, ale szczególnie cenię go za trafienia w Pucharze UEFA. - Jeśli tylko Paweł będzie zdrowy i forma będzie mu dopisywała jak ostatnio to niestety dla kibiców Wisły w najbliższym czasie będzie zawodnikiem ligi zachodniej - nie ma złudzeń ekspert Canal+ i felietonista INTERIA.PL Grzegorz Mielcarski. Adam Nawałka, odkrywca talentu braci Brożków, obecnie trener GKS-u Katowice, gdy był asystentem Leo, podpowiadał mu, by zabrać Pawła na Euro 2008. Holender przekonał się do wiślaka dopiero po porażce na mistrzostwach Europy. - Paweł nadaje ton ekstraklasie, nie przez przypadek zdobył tytuł króla strzelców - podkreśla Nawałka. "Brozio" nie jest żądny sławy. Do nakręcenia tego materiału długo musieliśmy go namawiać. Wszelkie ambitniejsze plany zbijał jednym argumentem: "Po co mi to? Nie jestem taki, żeby lubić błyszczeć w kamerach, w świetle reflektorów". Choć nieraz pełnił już rolę kapitana Wisły, opaski kapitańskiej unika. - Nie mam cech przywódczych. Wolę pozostać na drugim planie - tłumaczy, ale jednocześnie potrafi rugać kolegów na boisku za niedokładne podanie. Zapytany o obecnego trenera Wisły Maciej Skorżę, Paweł dał mu mocne poparcie. - Jak go zwolnią, to ja odchodzę - wypalił. Będącego na fali wznoszącej, razem z Lechem Poznań, Franciszka Smudę Paweł uważa za dobrego fachowca. Przypomina też, że u "Franza" nie miał lekkiego życia. - Trener Smuda to specyficzny człowiek. Nie lubił niektórych młodych i chyba ja do nich należałem. Nie wiem dlaczego, wiem jedno - małe zgrzyty mieliśmy - mówi. - Wiara w Boga jest dla mnie czymś ważnym - takiej deklaracji z ust piłkarza i to z najwyższej półki raczej nie usłyszycie. Paweł się jej nie wstydzi. Nie zamierza ukrywać faktu, że był ministrantem, a wręcz przeciwnie. Mówi: - Było to dla mnie wspaniałych pięć lat, których nie zapomnę. Paweł z Piotrem i starszym bratem Jarkiem zaczynali karierę w Parafialnym Klubie Sportowym Polonia Białogon Kielce u ks. Andrzeja Drapały. I, co ciekawe, za najbardziej utalentowanego uchodził Jarek, który jako piłkarz nie dotrwał dorosłości. - A szkoda, bo zrobiłby karierę w pierwszej lidze - żałuje Paweł. Największym marzeniem "Brozia" jest wyjazd do ligi hiszpańskiej, a dokładniej do FC Barcelona. - Temu klubowi kibicuję od zawsze - nie kryje. Paweł jednak nie pali się do wyjazdu. - Jeśli nadejdzie to w lecie, to będzie OK, a jeśli później, to nic się nie stanie. W Wiśle też nie jest mi źle. Ten klub na zawsze pozostanie w moim sercu jako numer jeden - zapewnia. ZOBACZ STATYSTYKI PAWŁA BROŻKA