Po odejściu Darvydasa Szernasa do Zagłębia Lubin, atak łodzian miał opierać się na Piotrze Grzelczaku i Nikołozie Dżałamidze. Ten pierwszy na razie zawodzi i przegrywa rywalizację z Przemysławem Oziębałą, drugi - jest w wysokiej formie, wyrasta na lidera drużyny. I to właśnie na młodym Gruzinie opiera się ostatnio gra ofensywna łodzian. - Nie odczuwam tak tego, ale jest mi miło, że tak sądzą inni. Wychodzę na boisko, by zagrać jak najlepiej - mówi INTERIA.PL. I rzeczywiście, Dżałamidze to ostatnio najbardziej chwalony piłkarz Widzewa. Jego problemem jest jednak skuteczność. Wspaniałego występu, jaki przytrafił mu się pół roku temu z Koroną Kielce, powtórzyć na razie nie może. - Chciałbym strzelać w każdym meczu bramki, ale jestem świadomy, że obrońcy częściej niż kiedyś mnie pilnują. Staram się też rozgrywać, by podawać piłkę do kolegów z drużyny - tłumaczy Gruzin, który jest pewniakiem w zespole trenera Radosława Mroczkowskiego. Z czterech spotkań trzy zaczął w pierwszym składzie, a raz wszedł z ławki. Ale tylko dlatego, że kilka dni wcześniej rozegrał mecz w reprezentacji. Po czterech kolejkach łodzianie mają na swoim koncie sześć punktów - trzy spotkania zremisowali, jedno wygrali. - Nie jestem zadowolony, bo mogliśmy zdobyć więcej punktów. Myślę, że przy odrobinie szczęścia powinniśmy mieć te dwa "oczka" więcej - ocenia Dżałamidze, który do Widzewa wypożyczony jest do zimy. Przy alei Piłsudskiego są jednak zdeterminowani, aby Gruzina wykupić. - Zamierzamy skorzystać z przysługującego nam prawa pierwokupu - potwierdza Mateusz Cacek, wiceprezes zarządu. Klub ma na to czas do końca października. Na konto CSKA Moskwa musi przelać 300 tysięcy euro.