Teraz już chyba wystarczy, przestańmy robić się pośmiewiskiem całej Europy. Sprawa Piszczka za chwilę będzie znana wszystkim i wszyscy, z jej powodu, będą się z nas śmiać, nabijać. Za korupcję w tym kraju karze się z sześcioletnim opóźnieniem. Karze się tylko tych, którzy mogą "fenomenom" z Wydziału Dyscypliny PZPN-u zapewnić trochę reklamy, popularności, obecności w mediach. Dzisiaj mamy Jędrycha, kiedyś byli Tomczak i Zabłocki. Codzienne wywiady, pouczanie, jeden z nich przez chwilę był nawet komisarzem, czy kuratorem. Wszystko, co robili i robią panowie z Wydziału Dyscypliny było śmieszne, przypadkowe, pozbawione logiki. Oczywiście, wszyscy są winni, bo w chorym systemie każdy jest przecież skażony. Dlatego już dawno proponowałem amnestię (nie abolicję), grubą kreskę, by zacząć wszystko od nowa w sposób zdecydowany, dobrze zorganizowany, z surowymi karami za ewentualne "nowe" korupcyjne wykroczenia. Nikomu jednak spośród PZPN-owskich dziadków nie było po drodze ze mną i nikt nie chciał mnie posłuchać. Konsekwencje tego są natomiast widoczne do dzisiaj. Z prokuraturą nigdy nikt z PZPN-u nie współpracował na poważnie, wręcz przeciwnie! Nawet ci, co mieli karać, są dla "Wrocławia" mało wiarygodni. I słusznie! Skoro nie stworzono żadnego systemu antykorupcyjnego i nie umiano rozliczyć się z grzechów przeszłości, to szkoda tymi ludźmi zawracać sobie głowę. Od czasu do czasu dano "Barankom" jakąś teczkę i była wielka zabawa w całym kraju. Dyskwalifikacja Piszczka to jeden wielki paszkwil i heca. Sam piłkarz, jako jedyny w całym tym zamieszaniu rozsądny, chciał postąpić honorowo - poddać się karze, odpokutować ją, a potem spokojnie wrócić z podniesioną głową. Tylko że sam Piszczek i wszyscy mądrzy nie wiedzieli tego, co za śmierdzącą potrawę przygotował im kolega Jędrych. Kara bezwzględnej dyskwalifikacji obowiązuje wszędzie - w Polsce, w Niemczech, w Champions League. No i teraz będziemy mieli "polski w tył zwrot". Kilku ludzi się ośmieszy, karę na pewno szybko się zawiesi, będzie mały burdelik, ale na koniec wszyscy będą udawać zadowolonych. Piszczek zawinił, ale bardziej był ofiarą korupcji niż jej promotorem. Młodych, ambitnych piłkarzy, którzy składali się na sędziów, czy piłkarzy drużyny przeciwnej, było w tym kraju bardzo wielu. Taki był rozkaz i żołnierze musieli go wykonać. W końcówce lat 90. XX wieku, w jednym z klubów, zrobiono z tego prawdziwy system. Podpisywano potwierdzenie wypłacenia premii, choć brano tylko 50 procent, gdyż reszta szła na sędziów. Nic się nikomu nie stało, żadnej dyskwalifikacji, żadnej kary. Mędrcy z Wydziału Dyscypliny byli wtedy bezradni i bezsilni. Zresztą dla mnie był to zawsze najgorszy wydział w Polskim Związku Piłki Nożnej. Dyskutuj ze Zbigniewem Bońkiem na jego blogu *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.