Do poniedziałku nic nie wskazywało na zmianę na najważniejszym stanowisku w austriackim futbolu. Mimo niezrealizowania celu, jakim był awans do ćwierćfinału, występ reprezentacji w Euro-2008 oceniono dość pozytywnie, a sam selekcjoner wydawał się pałać chęcią do dalszej pracy. Wszystko zmieniła rozmowa z szefem federacji Friedrichem Sticklerem, która odbyła się w poniedziałek. Wtedy Hickersberger, który pracował z kadrą od 2006 roku, a wcześniej w latach 1987-90, miał złożyć rezygnację, argumentując decyzję powodami osobistymi. "Rozum wygrał z sercem. Myślę, że to właśnie odpowiedni moment, by powiedzieć do widzenia. Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy wypełniło się pewne zadanie, a moje skończyło się wraz z odpadnięciem z Euro. Celem był awans do ćwierćfinału, mimo czasami dobrej gry, cudu nie było i nie udało się. Bardzo mi z tego powodu przykro, a konsekwencją jest moje rozstanie z kadrą" - skomentował swoją decyzję 60-letni szkoleniowiec. Prasa austriacka informuje we wtorek o "odejściu bez klasy". Dziennik "Oesterreich" opisuje historię "Jak "Hicke" zszokował bossów federacji i zmusił do realizacji planu B, którego nie mają". "Kronen Zeitung" dodaje: "Hickersberger zmienił zdanie". Zaskoczenia takim obrotem sprawy nie kryją piłkarze i działacze. Kapitan reprezentacji Andreas Ivanschitz powiedział: "Byłem na kolacji z żoną i rodzicami. Gdy dostałem tę wiadomość, mało się nie udławiłem. Nie rozumiem, dlaczego "Hicke" zdecydował się odejść". Z kolei sekretarz generalny OeFB Alfred Ludwig dodał: "Wszystkie szczegóły dalszej współpracy były ustalone. Także finansowe. Nie znam przyczyn rewolty Hickersbergera, ale nie podoba mi się takie zachowanie. Krytyka? Trener reprezentacji musi mieć grubą skórą". "Druga era" Hickersbergera na stanowisku selekcjonera trwała dwa i pół roku. Pod jego wodzą austriacka drużyna wygrała pięć spotkań, dziewięć zremisowała i doznała trzynastu porażek. Bilans bramkowy: 29-39. Mimo zaskoczenia rezygnacją, po Hickersbergerze płacze w Austrii niewielu. Z impetem ruszyła natomiast giełda nazwisk, z których miałby zostać wybrany jego następca. Władze związku nie wykluczają, że sięgną po szkoleniowca z zagranicy i zapowiadają, że wyboru dokonają w ciągu miesiąca. Na razie głównym kandydatem do przejęcia schedy po Hickersbergerze jest jego dotychczasowy asystent, jeden z najlepszych austriackich piłkarzy ostatnich lat, rekordzista pod względem występów w drużynie narodowej (103 mecze) Andreas Herzog. Wymieniane są również nazwiska Didiego Constantiniego, Waltera Schachnera i Kurta Jary. Na liście kandydatów z zagranicy znajdują się m.in. Anglik Roy Hodgson, który w eliminacjach do Euro-2008 prowadził drużynę Finlandii, były piłkarz reprezentacji Niemiec Matthias Sammer, pracujący do niedawna z Schalke 04 Gelsenkirchen jego rodak Mirco Slomka, Chorwat Zlatko Kranjcar czy kolejny Niemiec Winnie Schaefer, który pracował m.in. z reprezentacją Kamerunu, a jego atutem mają być także dobre kontakty z firmą ubierającą austriacką kadrę. 60-letni Hickersberger powiększył grono trenerów, którzy po Euro- 2008 rozstali się z prowadzonymi przez siebie zespołami. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju w Austrii i Szwajcarii było wiadomo, że posady opuszczą Marco van Basten (Holandia), Jacob Kuhn (Szwajcaria), Brazylijcyzk Luiz Felipe Scolari (Portugalia) i Karel Brueckner (Czechy). Wiele wskazuje na to, że pracę stracą również Raymond Domenech (Francja) i Roberto Donadoni (Włochy), a niepewna jest przyszłość Lars Lagerbaecka (Szwecja). Holendra Leo Beenhakkera wiąże kontrakt z PZPN do końca eliminacji MŚ-2010.