Uczestnicy zawodów to: Białoruś, Czechy, Francja, Hiszpania, Niemcy, Polska, Portugalia, Rosja, Szwecja, Ukraina, Wielka Brytania i Włochy. "Lubię startować w Sztokholmie - powiedział kapitan polskiej reprezentacji Tomasz Majewski. - Dwa lata temu właśnie tutaj ustanowiłem rekord kraju. Konkursy przy okazji mityngów odbywają się w centrum miasta. W sobotę po raz pierwszy będę pchał kulę na tutejszym stadionie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy będzie padać, czy zaświeci słońce. Najgroźniejszy jest Andriej Michniewicz, ale na wiele stać również Davida Storla. Jeśli uda mi się wygrać, będzie to moje trzecie zwycięstwo z rzędu w drużynowych mistrzostwach Europy". W piątek odbyła się konferencja prasowa w jednej z sal sztokholmskiego Ratusza (City Hall) - słynnego budynku w centrum miasta. Wybudowany w latach 1911-1923 z ośmiu milionów cegieł zasłynął z tego, że właśnie tam co roku, podczas uroczystego bankietu, wręczane są Nagrody Nobla. Prowadzący konferencję James Mulligan z European Athletics był ciekaw, co Majewski sądzi o pomyśle rozgrywania indywidualnych mistrzostw Europy w roku olimpijskim. "To nie jest dobry pomysł - odparł. - W sezonie 2012 nie zamierzam przyjeżdżać do Helsinek na miesiąc przed igrzyskami. Dla mnie priorytetowy będzie start w Londynie. Kilka tygodni wcześniej będę ciężko trenował". Oprócz Majewskiego organizatorzy zaprosili do udziału w konferencji swoje gwiazdy. Największe zainteresowanie wzbudzała Carolina Kluft. "W Sztokholmie startuję w skoku w dal. Na pewno nie wrócę już do wieloboju. Nie mam tyle energii i motywacji. Karierę zakończę w 2012 roku. Co później? Na pewno nie będę trenerką, komentatorką telewizyjną i raczej nie zostanę w sporcie" - powiedziała mistrzyni olimpijska, trzykrotna mistrzyni świata i dwukrotna mistrzyni Europy w siedmioboju.