Niedzielny mecz na Estadio Santiago Bernabeu zapowiadał się ekscytująco. Hiszpańska prasa niegdyś widziała w trenerze Bilbao Marcelo Bielsie przyszłego szkoleniowca Realu Madryt, a od niedawna wymienia go jako pierwszego kandydata na następcę Pepa Guardioli w FC Barcelonie. Argentyńczyk grał zatem w Madrycie o coś więcej niż punkty dla Bilbao. Zarówno Jose Mourinho jak i Bielsa uchodzą za wyjątkowych taktyków, jednak o zupełnie różnej filozofii. Portugalczyk zdaje się wcieleniem racjonalności, marzącym o całkowitej kontroli nad zaprogramowanymi ruchami swoich zawodników, Bielsa łamie wszelkie konwenanse, nie bojąc się wywoływać na boisku totalnego chaosu. Przede wszystkim ustawieniem - wymyśla zawodnikom nowe pozycje i przypisuje zaskakujące obowiązki, stąd dotychczasowy stoper Fernando Amorebieta może zapędzać się z piłką po skrzydle, reprezentacyjny pomocnik Javi Martinez dyryguje defensywą, ale chętnie włącza się do kontrataków, a Oscar de Marcos czy Iker Muniain właściwie są na murawie wszystkim po trochu. Odwaga, z jaką Bielsa wywrócił do góry nogami system gry drobiazgowo przygotowany przez swojego poprzednika, imponuje madryckim mediom i kibicom Realu, którym powoli nudzi się pragmatyczny i racjonalny Mourinho, co zauważył już Dariusz Wołowski (zobacz). Wydaje się, że trzeba znacznie więcej szaleństwa i ryzyka niż pozwala sobie na to Mourinho, aby pokonać w bezpośredniej rywalizacji Barcelonę. System "The Special One" wystarcza jednak do panowania w lidze, w której Katalończycy częściej gubią punkty. Tym razem nie zgubili, choć wyjazdowy mecz w Maladze powinien sprawić im sporo problemów. Ale Leo Messi, kończący spotkanie z trzema golami, okazał się nie do zatrzymania, a z obrońcami rywali efektowanie zabawiał się również Alexis Sanchez. Wygrana 4-1 musiała wprawić Barcelonę w dobre humory przed rewanżowym spotkaniem Pucharu Króla z Realem Madryt. Bramkową terapię - z identycznym jak Blaugrana wynikiem - zafundowali sobie jednak również Królewscy, choć to goście pierwsi wyszli na prowadzenie. Przełamanie przyniósł gol Marcelo, potem Baskowie na własne życzenie stracili dwie bramki z rzutów karnych, a kończących mecz w dziesiątkę dobił Jose Callejon. Wygraną Real zawdzięcza również Mesutowi Oezilowi i Kace, pomiętym w wyjściowej jedenastce ostatniego, pucharowego El Classico. Emocje w Andaluzji Trzy lata musieli czekać na derby kibice Betisu i Sevilli, znakomite spotkanie wynagrodziło im wymuszoną cierpliwość. Obie drużyny zagrały o zwycięstwo, stawiając przede wszystkim na ofensywę. Piłkarzami Betisu dyrygował strzelec pięknej bramki z rzutu wolnego - Beńat. Sevilla odpowiadała groźnymi atakami wyprowadzanymi przez Jesusa Navasa i Jose Antonio Reyesa, a większość z jej akcji kończyła się znakomitymi interwencjami Casto. Końcowy wynik - remis 1-1 - można uznać za sprawiedliwy. Inny andaluzyjski zespół - Granadę - bez trudu pokonał na własnym boisku Espanyol, szczęśliwy, że najlepszy na boisku Romaric ostatecznie nie pojechał na Puchar Narodów Afryki. Po przegranej 0-3, spychającej Granadę do strefy spadkowej, pracę stracił trener Fabriciano Gonzalez, a jego następca ogłoszono Abela Resino, wieloletni bramkarza, niedawno również i szkoleniowca Atletico Madryt. Valencia rozdaje punkty Istnieje szereg pewniejszych gwarancji skoku adrenaliny niż oglądanie rozgrywanego w niedzielne południe meczu ligi hiszpańskiej, na który piłkarze najczęściej wychodzą jak za karę, by ospale posnuć się po boisku, fachowo unikając wyczerpujących kontaktów z piłką. W dodatku Estadio Reyno de Navarra w Pampelunie nie jest przesadnie gościnnym stadionem - jedynie Racing Santander wywiózł stamtąd komplet punktów. Przesłanki by sądzić, że Valencia - zmęczona, choć i podbudowana czwartkową wygraną w Copa del Rey z Levante - nie zaprezentuje się z dobrej strony, wydawały się niepodważalne. Kolejną dorzucił trener Unai Emery, wystawiając trójkę środkowych pomocników, co u Nietoperzy zawsze zwiastuje katastrofę. Mimo wszystko trudno było spodziewać się tortur, jakimi dla obserwatora były zajścia na boisku. Bramkowy remis z golami w końcówce i tak można uznać za niespodziewany przejaw miłosierdzia nad publicznością. Całe spotkanie obfitowało w prymitywne prowokacje i symulacje z obydwu stron - nawet uczestnicy El Classico byliby z nich dumni - nie brakowało złośliwych fauli i przepychanek, w czym obie strony reprezentowali przede wszystkim Raul Garcia oraz David Albelda. Los Ches robią wszystko, by skomplikować swoją sytuację w tabeli. W pięciu ostatnich kolejkach uzbierali zaledwie pięć punktów, co najbardziej ucieszyło Atletico, w które życie tchnął nowy szkoleniowiec, Diego Simeone. Ratować sezon Wyjazdowy mecz Rojiblancos z Realem Sociedad początkowo przypominał spotkanie piłki ręcznej - goście już w drugiej minucie dostali rzut karny po ręce Vadima Demidova, wykorzystany przez Radamela Falcao, potem to zawodnicy z San Sebastian kilkakrotnie, bezskutecznie domagali się odgwizdania jedenastek, gdy piłka odbijała się od rąk obrońców Atletico. Adrian Lopez podwyższył prowadzenie po znakomitej akcji i dośrodkowaniu Juanfrana, jednak mecz jeszcze przez pewien czas nie był definitywnie rozstrzygnięty. W końcówce rywali pomógł dobić wprowadzony z ławki Koke, dwa razy błyskotliwie asystujący przy dwóch kolejnych trafieniach Falcao. Była to pierwsza ligowa wyjazdowa wygrana Atletico w obecnym sezonie. Swój mecz nareszcie wygrał również Villarreal, pierwszy raz od ponad dwóch miesięcy, po coraz bardziej efektownych trafieniach. Najpierw defensywę Sportingu Gijon ośmieszył Ruben Castro, potem z dystansu strzelali Borja Valero i Bruno. Dwaj ostatni wreszcie zagrali na poziomie, który usprawiedliwia regularne powoływanie ich do reprezentacji przez Vicente Del Bosque. "Żółta Łódź Podwodna" wyniosła się ze strefy spadkowej, a przy dobrych wiatrach ciągle może powalczyć o udział w europejskich pucharach. Środek tabeli hiszpańskiej ligi jest wyjątkowo spłaszczony, strefę spadkową od piątego miejsca dzieli zaledwie dziewięć punktów. Pod Realem, Barceloną i Valencią może zdarzyć się wszystko. Zobacz bramki z meczu Villarreal - Sporting Gijon (3-0): Drużyna pierwszej kolejki Primera Division według INTERIA.PL: Jedenastka kolejki: Casto (Betis) - Juanfran (Atletico), Ivan Ramis (Mallorca), Sergio Ramos (Real Madryt), Marcelo (Real Madryt) - Jose Antonio Reyes (Sevilla), Beńat (Betis), Borja Valero (Villarreal), Adrian (Atletico) - Radamel Falcao (Atletico), Leo Messi (Barcelona). Ławka rezerwowych: Tońo (Racing), Romaric (Espanyol), Koke (Atletico),Mesut Oezil (Real Madryt), Jose Callejon (Real Madryt), Miku (Getafe), Alexis Sanchez (Barcelona). Nagroda im. ławki rezerwowych - Jose Callejon. Nie ma drugiego tak efektywnego zmiennika w całej lidze jak Callejon. W 17 meczach we wszystkich rozgrywkach 25-letni skrzydłowy strzelił aż 11 bramek. Wielu wróżyło mu przygodę podobną do Pedro Leona, który ewidentnie złamał sobie karierę transferem do Realu, ale pracowity, szybki i precyzyjny Callejon regularnie trafia i zapewnia Królewskim punkty.