- Ta decyzja jest kuriozalna. Widać w zakulisowych rozstrzygnięciach komuś zależało na spadku ŁKS - grzmi Drumlak. - Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to utrzymaliśmy się w lidze. Organizacyjnie wszystko idzie u nas ku lepszemu. Dziwię się ostatnim listom intencyjnym popierającym utrzymanie decyzji PZPN. To kompletny brak honoru i godności - dodaje rozgrywający ŁKS. Przy okazji podkreśla istotną jego zdaniem rzecz. - Zarzucano nam, że w walce o przyznanie licencji wykorzystujemy swoje kontakty, to co powiedzieć o tym, że przewodniczący komisji odwoławczej ds. licencji PZPN, Zbigniew Lewicki jest byłym piłkarzem Cracovii? To zastanawia, bo jemu taka decyzja jest na rękę - mówi o Lewickim, który w 1959 roku zdobył z Cracovią mistrzostwo Polski juniorów. Rozgoryczenie 33-letniego pomocnika jest tym większe, że w pozostałych klubach ligowych również zdarzają się przypadki zachwiania płynności finansowej. - Polonia Bytom nie płaci pensji od lutego. Gdzie jest zabezpieczenie finansowe w innych klubach? Przyznawanie wcześniejszych licencji ma się nijak do rzeczywistości. Bytomianie dwa razy się odwoływali zanim otrzymali licencję. Inne kluby też jakoś mogły grać na innych stadionach - mnoży przykłady były piłkarz Cracovii. I zapowiada, że popiera wszelkie odwołania Łódzkiego Klubu Sportowego od decyzji o degradacji. - Dopóki tylko jest nadzieja, to powinniśmy się odwoływać. My przez PZPN straciliśmy bardzo dużo pieniędzy po przesunięciu na ostatnie miejsce. Około 1,5 miliona złotych! Z tych pieniędzy miały być uregulowane najpotrzebniejsze sprawy. A teraz, bez pieniędzy ŁKS może zniknąć z piłkarskiej mapy Polski - ostrzega Drumlak dając do zrozumienia, że nowy inwestor ŁKS uzależnia swoje pozostanie w klubie od tego, czy ten wciąż grać będzie w ekstraklasie.