Drugi mecz miał całkowicie odmienny przebieg od inauguracyjnego spotkania, w którym to "Celtowie" cały czas byli na prowadzeniu. Tym razem kibice zobaczyli wyrównaną rywalizację. Prowadzenie zmieniało się czternastokrotnie, a dziesięć razy na tablicy wyników widniał remis. O porażce Magic zadecydowała końcówka spotkania. Po rzucie Vince'a Cartera na trzy i pół minuty przed końcem czwartej kwarty Orlando prowadziło 90:89, ale do ostatniej syreny koszykarze tego klubu zdołali jeszcze zdobyć zaledwie dwa punkty. Jak przystało na lidera zagrał Dwight Howard. Center z Florydy rzucił 30 punktów i miał osiem zbiórek. Słabo spisali się jednak pozostali koszykarze pierwszej piątki Magic, a skuteczność rzutów z gry całego zespołu nie przekroczyła 40 procent. Marcin Gortat przebywał na parkiecie nieco ponad 15 minut. Oddał w tym czasie jeden rzut. Jego dorobek to dwa punkty i sześć zbiórek. Gości do zwycięstwa poprowadził duet Paul Pierce - Rajon Rondo. Pierwszy zdobył 28, a drugi 25 punktów. Teraz rywalizacja przenosi się do Bostonu. Mecz numer trzy w sobotę.