Gwiador Chelsea w rozmowie z "Daily Mail" wyznaje, że po ataku terrorystycznym na autokar wiozący Emmanuela Adebayora i jego kolegów z kadry nie mógł spokojnie spać. Ciężko było mu się skupić na treningu, bo przerażała go myśl, że terroryści mogą "wystrzelać jego i całą drużynę niczym stado królików". "Byłem naprawdę przerażony. Nagle popadłem w paranoję i wszędzie widziałem niebezpieczeństwo. Na boisku treningowym nagle dopadała mnie myśl, że w każdej chwili ktoś może wystrzelać nas niczym stado królików. Przecież to byłoby łatwiejsze, niż atak na autokar" - przyznaje w wywiadzie Drogba. Opowiada również o tym, jak po masakrze terrorystycznej uspokajał Kolo Toure, partnera z drużyny i klubowego kolegę Emmanuela Adebayora z Manchesteru City. "W pewnym momencie Kolo wmówił sobie, że Ade został trafiony kulą z karabinów terrorystów. Jednak po dotarciu do naszego hotelu udało mu się dodzwonić do Emmanuela i szybko pojechaliśmy się z nim spotkać" - opowiada z najdrobniejszymi szczegółami snajper Chelsea. "Gdy Adebayor pokazał nam w swoim telefonie komórkowym zdjęcia bramkarza Kodjovi Obilale, który został postrzelony w plecy, zobaczyłem kule w jego ciele i zrozumiałem, jak brutalny był ten atak. Tamtej nocy nie spałem. Nie mogłem. Po pierwsze spędziłem masę czasu, zapewniając rodzinę i przyjaciół, że wszystko jest OK, po drugie dlatego, że wciąż docierało do mnie to, co się stało. W końcu, po trzecie: chcieliśmy wyjechać z Angoli tak szybko, jak to było możliwe" - zdradza Drogba. W końcu piłkarze WKS zostali na turnieju, po apelu prezydenta kraju. Wyszli z pierwszego miejsca w trzydrużynowej grupie B (miało tam grać również Togo, które wycofało się z PNA). Z pucharu odpadli w ćwierćfinale, po porażce z Algierią 2-3.