"Nie mam pojęcia, dlaczego Guardiola mnie nie chce. W ostatnich sześciu miesiącach rozmawiał ze mną dwa razy" - powiedział włoskiej prasie Zlatan Ibrahimovic w czasie, gdy szefowie Barcelony i Milanu negocjują warunki jego powrotu do Serie A. "Jeśli rozmawiałem z nim zaledwie dwa razy, to z jakiegoś powodu" - odpowiedział Guardiola dodając, że jest trenerem Barcelony, a nie jednego piłkarza. Bez względu na ekscentryczny charakter Szweda i niewyparzony język jego agenta, Pep nie uwolni się od odpowiedzialności za gigantyczne straty, które przyniesie najdroższy transfer w historii klubu z Katalonii. Tylko za Ronaldo i Zidanem Za Cristiano Ronaldo, Zidanem, ale przed Kaką - z kwotą bliską 70 mln euro Zlatan Ibrahimovic jest trzeci na liście najdroższych piłkarzy w historii. To rzecz jasna nie koniec kosztów poniesionych przez klub z Camp Nou. Zlatan zarabia 12 mln za sezon (brutto), kontrakt podpisał na 5 lat, w związku z tym jego pobyt na Camp Nou ma kosztować 130 mln euro! Wypożyczając go Barca może uniknąć "tylko" 48 mln wynikających z czterech kolejnych lat gry Szweda w Katalonii. A przecież transfer Zlatana był impulsem do podwyżki dla Leo Messiego, który bez niej nie byłby nr 1 na liście płac Barcelony. Bez względu na to jak niezwykłe wydają się dokonania młodego trenera Barcy (osiem trofeów w dwa lata pracy), jego transferowa działalność budzi poważne wątpliwości. Być może nawet klub z Katalonii powinien wybierać się na zakupy bez Guardioli? Trener ma niewiarygodną rękę do wychowanków (Pique, Pedro, Busquets), ale pieniądze wydaje w skandaliczny sposób. Nie licząc pensji: Caceres, Hleb, Czyhryński, a teraz Ibrahimovic kosztowali razem ponad 125 mln euro stanowiąc bardzo bogatą listę transferowych pomyłek trenera Barcelony. Pep ma Zlatana, Mourinho triumf w LM Rzecz jasna grubo ponad połowę tych kosztów pożera Zlatan. Zaledwie 12 miesięcy temu Pep był nim wręcz zafascynowany. Barcelona wydała 50 mln euro dorzucając wbrew woli rady drużyny wycenianego na 20 mln swojego najlepszego strzelca Samuela Eto'o. Jose Mourinho wymienił za to pół zespołu Interu Mediolan zdobywając z nim potem Puchar Europy. Zlatan i Pep musieli przełknąć upokorzenie w półfinale. Dlaczego fascynacja Ibrahimovicem minęła tak szybko? Pep wiedział jak ciężki ma charakter - we wszystkich poprzednich klubach traktowano go jak największą gwiazdę, co w Barcelonie ze względu na Messiego, Xaviego i Iniestę było nie do pomyślenia. Mimo to przekonał Joana Laportę do tego gigantycznego wydatku, prezes nie mógł odmówić trenerowi, który w debiutanckim sezonie sięgnął po potrójną koronę (kolejne pięć trofeów Barca zdobyła już ze Zlatanem). Guardiola miał oczywiście swoje motywy. Liczył, że dwumetrowy Szwed poprawi grę w powietrzu jego drużyny - tymczasem w Primera Division Zlatan zdobył głową mniej goli niż Leo Messi (169 cm). Gra tyłem do bramki też okazała się wadą, a nie zaletą. Ibrahimovic za rzadko wychodził do prostopadłych podań, tkwił statycznie w polu karnym, nie pomagając, ale czasem wręcz przeszkadzając swoim kolegom. Jego bajeczna technika i wyobraźnia, którą czarował we Włoszech, często okazywała się niekompatybilna z myśleniem rodem z "La Masia". Wygladał na Camp Nou jak ciało obce. Od wymarzonego startu do problemów "Ibrahimovic może zagrać tyle złych meczów, ile mu się podoba" - na początku kredyt zaufania u trenera Barcy Zlatan miał ogromny. Nie przeciągał przesadnie struny, bo przecież pobił rekord klubowy zdobywając gola w każdym z kolejnych pięciu meczów otwierających sezon ligowy. Jego bramka rozstrzygnęła listopadowe Gran Derbi, kiedy na Camp Nou przybyli Ronaldo i Kaka. Wydawało się, że klub z Katalonii najlepiej ulokował ciężkie miliony. Jeszcze wiosną Szwed przełamał się w Lidze Mistrzów zdobywając w fazie pucharowej swoje pierwsze gole (ze Stuttgartem i Arsenalem). Kłopoty zaczęły się, gdy doszło do rozstrzygającej części sezonu. Nie zrobił nic istotnego w półfinałowym dwumeczu z Interem w Champions League, finisz ligowego wyścigu z Realem oglądał z ławki dla rezerwowych. To wtedy po raz pierwszy agent piłkarza zaatakował Guardiolę mówiąc, że trzeba być niespełna rozumu, by wydać taką furę pieniędzy, a potem traktować piłkarza jak kogoś zbędnego. Odpowiedź przyszła kilka dni po zakończeniu sezonu - Barcelona wydała 40 mln euro na kolejnego napastnika: Davida Villę. Barca już go nie potrzebuje Guardiola ogłosił jednak, że Szwed potrzebuje letnich przygotowań z zespołem. Kiedy Messi, Xavi, Iniesta, Busquets, Pedro i inni walczyli na mundialu w RPA, on miał spokojnie ładować akumulator przed kolejnym sezonem. Pierwszy - wcale nie taki zły - nie mógł być decydujący. Thierry Henry potrzebował roku na adaptację. Szybko wydało się jednak, że trener Barcy dał swojemu najdroższemu piłkarzowi wolną rękę. "Możesz odejść, lub zostać" - co w praktyce znaczyło tyle, iż Szwed nie jest potrzebny. Barca bardzo liczyła na szejków z Manchesteru City, jedynych zdolnych odkupić piłkarza za 50 mln i utrzymać jego pensję na swoim poziomie. Zlatan odmówił. Podobno zabiegał o niego Mourinho, ale transfer do oferującego 35 mln euro Realu Madryt, byłby bardzo źle odebrany w Barcelonie. Determinacja Guardioli, by się pozbyć Zlatana jest jednak większa niż ktokolwiek by się spodziewał, skoro w grę wchodzi wypożyczenie do Milanu, a nawet dopłacanie do jego pensji! Gdyby tak się stało, przy okazji tego jednego transferu Barca okazałaby się dobrodziejem obu klubów z Mediolanu. "Guardiola ma kłopoty ze sobą" Szwed chciał zostać na Camp Nou, dać sobie drugą szansę. Jego agent powiedział nawet, że bardziej prawdopodobne jest odejście Guardioli niż Ibrahimovica. Piłkarz utrzymuje, iż ze wszystkimi w klubie, poza trenerem, stosunki ma nienaganne i nie rozumie czego właściwie Pep chce od niego. "Guardiola ma kłopoty ze sobą" - dodał agent piłkarza, którego komentarze bardzo złoszczą trenera. "Gdyby został, zacznę pracę nad jego odbudowaniem" - mówi trener Barcelony. Nie wiadomo do końca, co to znaczy - Zlatan zdaje się być w formie - zdobywał gole w sparingach i Superpucharze Hiszpanii, grał dobrze, kiedy tylko dostawał szansę. Niewykluczone, że mógłby dać drużynie wiele w kolejnym sezonie, ale trudno być bohaterem wbrew woli trenera. W debiutanckim sezonie Guardioli udało się to Samuelowi Eto'o, co nie zmieniło jednak jego przeznaczenia. Traci na tym wszystkim wizerunek Barcelony - klubu tak dumnego z produkującej geniuszy szkółki "La Masia". Czy Zlatan odejdzie, czy zostanie dla Katalończyków będzie największą pomyłką transferową w ich historii. Tego przykrego faktu Pep Guardiola z trenerskiego cv nie usunie. Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Wołowskiego