Rosyjski gwiazdor najlepszej hokejowej ligi świata zaatakował swojego byłego kolegę z zespołu od tyłu rzucając go na bandę. Heward nie miał szans na reakcję. Uderzył głową w pleksę i padł bez ruchu na lód. Gdy przerwano grę, Owieczkin natychmiast podjechał do niego widząc, że ten nie podnosi się. Po meczu siedział ze spuszczoną głową pod szatnią rywali czekając na wiadomości o zdrowiu Hewarda. - Nie wiem co mam myśleć. Widziałem, jak odwraca się i ... nie chciałem go uderzyć - tłumaczył Owieczkin. - To był wypadek. Jest mi bardzo przykro. Nigdy nikogo nie chciałem skrzywdzić, zwłaszcza swojego starego kolegę z drużyny. Jest mi bardzo przykro, ale to jest mecz, o wszystkim decydują ułamki sekund. Odwrócił się, a ja jechałem szybko... Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Owieczkin nie został ukarany przez sędziów. Strzelił gola i zaliczył dwie asysty, a jego zespół wygrał 7:4.