Chicago Bulls pokonali po zaciętej końcówce Phoenix Suns 97:94. Jedne z decydujących punktów o zwycięstwie rzucił kandydat do nagrody MVP Derrick Rose. Suns długo nie mogli wyjść z rytmu, w którym byli od połowy pierwszej kwarty meczu niedzielnego z San Antonio Spurs. W trzeciej kwarcie przegrywali już różnicą 22 punktów i nadziei na wygraną nie było. Wtedy jednak zdecydowanie poprawili obronę i zaczęli zmniejszać stratę. Świetne spotkanie rozegrali Steve Nash, który rozdał 16 asyst, a także Vince Carter, którego 23 punkty, z czego aż 19 w drugiej połowie dały szansę Suns na zwycięstwo. Trafiał niesamowite rzuty, w tym nawet trójkę z faulem przeciwnika. Goście regularnie odrabiali straty i już na koniec trzeciej części gry przegrywali 11 punktami. Czwartą kwartę rozpoczęli z Channingiem Frye i czwórką rezerwowych. Grali bardzo skutecznie, szczególnie wspomniany wcześniej Carter. Gdy w połowie tej części gry na boisko powracali Marcin Gortat i Steve Nash, różnica wynosiła już tylko 4 punkty na korzyść Bulls. Nie potrafili oni znaleźć swojego właściwego rytmu gry. Nie wiedzieli jak sforsować obronę strefową gości, którzy zaryzykowali w ten sposób, ale skutecznie dzięki temu niwelowali straty. Po celnym rzucie za trzy Channinga Frye na 1:41 przed końcem było już tylko 94:92 dla Bulls. Gortat w obronie zablokował Carlosa Boozera i Suns mieli swoją szansę. Jednak gospodarze zagrali to, z czego słyną, czyli najlepszą obronę w NBA. Wymusili błąd 24 sekund i sami mieli piłkę. Rzut dający czteropunktowe prowadzenie trafił Derrick Rose. Suns odpowiedzieli jeszcze celnym rzutem Cartera, ale potem popełnili błąd za długo czekając z faulem. Nie chcieli go popełnić na dobrze rzucającym osobiste Kyle'u Korverze, ale na 13 sekund przed końcem nie mieli wyjścia i to jego wysłali na linię osobistych. Korver nie trafił pierwszej próby, dając szansę gościom na wyrównanie. Ci jednak nie znaleźli dobrej pozycji do rzutu za trzy, Gortat dostał piłkę pod koszem, ale chybił swój rzut. Bulls wygrali ten mecz po dosyć kiepskiej grze, jednak "Zwycięstwo to zwycięstwo, ale my mamy wielkie plany. Nie możemy grać w taki sposób." Tak skomentował występ swój i swojej drużyny Derrick Rose. To pokazuje jak bardzo im zależy na wygraniu mistrzostwa już w tym roku. Bulls kolejny mecz zagrają w czwartek i będzie to szlagier przeciwko Boston Celtics. Suns natomiast już w środę zagrają mecz w Minnesocie z tamtejszymi Timberwolves. Chicago Bulls (57-20) - Phoenix Suns (37-40) 97:94 CHI: Derrick Rose - 19, Luol Deng - 18, Carlos Boozer - 12 (9 zb, 7 as), Joakim Noah - 12 (4 prz), Ronnie Brewer - 10, Taj Gibson - 10 (9 zb), C.J. Watson - 6, Kyle Korver - 6, Keith Bogans - 3, Omer Asik - 1, Kurt Thomas - 0 PHX: Vince Carter - 23 (3x3), Grant Hill - 13, Channing Frye - 13 (3x3, 9 zb), Jared Dudley - 12, Marcin Gortat - 10 (13 zb, 3 blk), Hakim Warrick - 9, Steve Nash - 6 (16 as), Josh Childress - 4, Aaron Brooks - 4, Robin Lopez - 0 Skrót meczu: Wyniki pozostałych spotkań: Atlanta Hawks - San Antonio Spurs 90:97 Cleveland Cavaliers - Charlotte Bobcats 99:89 New Jersey Nets - Minnesota Timberwolves 107:105 Orlando Magic - Milwaukee Bucks 78:72 Washington Wizards - Detroit Pistons 107:105 Boston Celtics - Philadelphia 76ers 99:82 New York Knicks - Toronto Raptors 131:118 Memphis Grizzlies - Los Angeles Clippers 81:82 Houston Rockets - Sacramento Kings 101:104 Denver Nuggets - Oklahoma City Thunder 94:101 Portland Trail Blazers - Golden State Warriors 87:108 Los Angeles Lakers - Utah Jazz 85:86 <a href="http://zkrainynba.blog.interia.pl/">Dyskutuj o artykule na blogu Piotra Zarychty - Kliknij!</a>