- Nie miałam kompletnie pojęcia, że doping może dostać się do organizmu po intymnym kontakcie - mówiła amerykańska bokserka Virgine Fuchs, gdy Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) oczyściła ją z zarzutów. Wyjątkowa sprawa Virginii Fuchs 32-letnia kapitan bokserskiej kadry olimpijskiej USA przygotowującej się do ubiegłorocznych igrzysk w Tokio wpadła podczas rutynowych badań antydopingowych po jednym ze zgrupowań. Test wykazał obecność u Fuchs dwóch zabronionych substancji - letrozolu i GW1516. Amerykanka była zszokowana. Groziła jej wieloletnia dyskwalifikacja. Nie przyznała się do stosowania dopingu. Postanowiła walczyć i udowodnić swoją niewinność, zwłaszcza wtedy kiedy dowiedziała się, że jej partner zażywał substancje, które mogły zawierać zakazane środki. Rozpoczęto śledztwo w tej sprawie. Okazało się, że w moczu partnera zawodniczki były ślady tych samych substancji. Eksperci uznali, że to wystarczający dowód na to, że doping do organizmu Fuchs dostał się po stosunku seksualnym. - Odczułam wielką ulgę, że USADA uznała moją sprawę za wyjątkową - powiedziała bokserka. Doping przez sex Sprawa wcale nie jest wyjątkowa. Naukowcy od dłuższego czasu prowadza na ten temat badania. Prestiżowe czasopismo "Clinical Chemistry" zajęło się przypadkiem młodego sportowca, w którego moczu wykryto śladowe ilości sterydu anabolicznego clostebolu. Zawodnik miał pozytywny wynik testu dopingowego. Tłumaczył się jednak, że nie brał żadnego zakazanego środka, a obecność dopingu w jego organizmie mogła być efektem kontaktu seksualnego z kobietą, która stosowała krem Trofodermin, stosowany w stanach zapalnych macicy i pochwy. Kiedy startują Polacy? - Zobacz terminarz! Przeprowadzono eksperyment. Uczestniczyły w nim zdrowe pary, które wcześniej nie miały żadnych chorób i nie używały Trofoderminu. Kobieta zastosowała ten lek, a potem para odbyła około 20-minutowy stosunek seksualny. Później kilkakrotnie pobierano próbki moczu. Analizy wykazały obecność clostebolu zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Wystarczający dowód na to, że dopingowiczem można się stać dzięki swojemu partnerowi. WADA nie bierze pod uwagę jak substancja znalazła się w organizmie Takie sprawy są jednak trudne do udowodnienia. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) nie bierze pod uwagę okoliczności w jakich substancja dopingowa wzięła się w organizmie sportowca. Nie obchodzi jej to, czy przez kontakt seksualny czy przez stosowanie maści do ust. Therese Johaug, która na igrzyskach olimpijskich w Pekinie wywalczyła już dwa złote medale olimpijskie ma za sobą słynną aferę dopingową, która uniemożliwiła jej start w Pjongczangu. W 2016 roku zastosowała wspominany Trofodermin, w którym znajduje się clostebol. Norweżka tłumaczyła się, że użyła maści podczas zgrupowania we Włoszech, gdy poparzyła sobie przez ostre słońce usta. Światowa Agencja Antydopingowa nie uznała jednak tłumaczenia Johaug i zdyskwalifikowała biegaczkę. Kontaktem seksualnym starała się tłumaczyć obecność w jej organizmie zakazanej substancji dopingowej (sterydu anabolicznego) ukraińska tenisistka Dajana Jastremska. Okazało się jednak, że ojciec zawodniczki zmuszał jej partnera do złożenia zeznań, że brał substancje mające zwiększyć jego potencję i w ten sposób anabolik dostał się przypadkowo do ciała Ukrainki. Para jednak zerwała ze sobą, partner chciał oddać sprawę do sądu o fałszywe oskarżenia, Jastremska została zdyskwalifikowana. Tak czy inaczej jak się okazuje, sportowcy muszą uważać na to jakie leki stosują ich partnerzy i partnerki. Olgierd Kwiatkowski