Dołęga wrócił na pomost po dyskwalifikacji za stosowanie środków dopingujących, choć on sam twierdził, że jest niewinny, a zakazane substancje podawał mu ówczesny trener kadry Ryszard Szewczyk. "Wreszcie się pokazałem. Ci, którzy we mnie nie wierzyli i już dawno mnie skreślili, czują się pewnie głupio. Ja mam przed sobą jeden cel. To oczywiście olimpiada w Pekinie" - powiedział Dołęga, cytowany przez "Przegląd Sportowy". Dzień przed jego występem na podium stanął Szymon Kołecki. Czy to jakoś pomogło Dołędze? "Na pewno. Przede wszystkim nie było już tej presji, bo założenia klubu i związku były takie, że wracamy przynajmniej z jednym medalem. Mogłem więc startować na luzie, co nie znaczy, że nie liczyłem na medal. Gdybym go nie zdobył, to byłbym bardzo rozczarowany" - stwierdził polski mistrz świata.