Polki w finale czempionatu Starego Kontynentu wygrały po dramatycznym pojedynku z gospodyniami Ukrainkami 45:44. Przełomowym okazało się wejście na planszę Aleksandry Sochy. " Przez całe spotkanie musiałyśmy odrabiać straty. Gdy weszłam, przegrywałyśmy 38:40. Bardzo się cieszę, że to ja miałam okazję do zadania decydującego ciosu. I dzięki temu z Kijowa wyjechałyśmy z tytułem mistrzyń Europy" - powiedziała Socha w "Przeglądzie Sportowym". "Na Ukrainę pojechałyśmy bez większych przygotowań, a mimo to udało się wywalczyć złoto. Udowodniłyśmy, że jesteśmy w czołówce i w Pekinie będzie nas stać na wiele" - dodała. "Z każdym można wygrać. Na igrzyskach wszystko jest możliwe. My tam jedziemy po złoto" - podkreśliła Socha.