- Na razie wygrywam walkę z czasem, ale wolę dmuchać na zimne i staram się nie szarżować. Jestem na zgrupowaniu kadry narodowej w Drzonkowie i cieszę się, że mogę normalnie trenować. Wreszcie nic mnie nie boli. Neurochirurg oznajmił, że wyszedł mi dysk, ale żebym trzymał ciepło, brał masaże i wtedy żaden zabieg nie będzie potrzebny - powiedział 28-letni Such, mistrz kraju z 2010 roku. Z powodu urazu kręgów szyjnych i ucisku powodującego promieniowanie bólu na prawą rękę Such nie uczestniczył w MP w Wieliczce (tytuł wywalczył Wang Zeng Yi z Bogorii Grodzisk Mazowiecki), a także nie zagrał w dwóch ostatnich meczach superligi. Bez niego w składzie Olimpia-Unia obydwa przegrała i straciła szanse nie tylko na obronę tytułu, ale również awans do play off równoznaczny ze zdobyciem medalu. - Szybko wróciłem do niezłej dyspozycji, choć jeszcze widzę pewne rezerwy, np. w pracy nóg przy stole. Wątpiłem, że uda mi się zdążyć na drużynowe mistrzostwa świata, a przecież po nich są kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. Tylko mi przykro kiedy przypomnę sobie jak niektórzy twierdzili, że symulowałem kontuzję i nie grałem na 100 procent. A ja chciałem pomóc drużynie, walczyłem sam ze sobą, dlatego wystąpiłem m.in. w Rzeszowie - stwierdził. Such pierwotnie był rezerwowym na DMŚ w Dortmundzie, ale trener reprezentacji Tomasz Krzeszewski prawdopodobnie w środę ogłosi ostateczny skład. Natomiast w zawodach kwalifikacyjnych do igrzysk w Luksemburgu zawodnik z Grudziądza ma miejsce w podstawowym składzie. - Prawdopodobnie pożegnam się z Olimpią-Unią, bo do tej pory nikt nie rozmawiał ze mną w sprawie przedłużenia umowy. To raczej jednoznaczne, że mam szukać nowego klubu. I nie ukrywam, że jest dość spore zainteresowanie moją osobą. Ale żadnej decyzji nie podjąłem - przyznał pingpongista, który należy do czołówki w superlidze. W tym sezonie, mimo problemów zdrowotnych, wygrał 13 z 20 pojedynków.