Co ludzi w nim urzeka? Pewnie to, że Gołota to typowy "swój chłop". Przypomina Kmicica. Dobroduszny, ale niepokorny, rozdarty, raptus. Co chwilę popadał w konflikt prawem. A to zbił na kwaśne jabłko pięciu ochroniarzy dyskoteki (1988 r.), a to oskarżali go o gwałt mieszkanki Gdyni i pobicie milicjanta (1989 r., kobieta wycofała oskarżenie, na dodatek zaginęły dowody, a za milicjanta "Endrju" musiał odpracować 20 godzin charytatywnie), a to urządził sobie sparing na dyskotece we Włocławku, tyle że sparingpartner nie był zakontraktowany, tylko wyłoniony z tłumu i zrobiło się wielkie "halo" o pobicie (1990 r.). Doszło do tego, że do powrotu do Polski Gołocie potrzebny był list żelazny, jaki w 1996 r. wystawił mu prezydent Aleksander Kwaśniewski. Zderzenia z prawem, ucieczki z ringu przed Mikiem Tysonem nie przeszkodziły, by za Gołotą szalały tłumy. I do dziś szaleją. Dość powiedzieć, że zbitego przez Tomasza Adamka, żegnały w Łodzi śpiewy "Sto lat!" i skandowania "Andrzej! Andrzej!". ZOBACZ JAK GOŁOCIE ŚPIEWALI PO WALCE Najwyraźniej wspomnienia sprzed 13-15 lat, gdy Gołota był nadzieją białych na nawiązanie rywalizacji z potężnymi ciemnoskórymi bokserami w wadze ciężkiej (Bowe, Lewis, Tyson) są wiecznie żywe. TAK ADAMEK ZNOKAUTOWAŁ GOŁOTĘ: Problem w tym, że czas minął nieubłaganie, a Andrzej nie uprawia sportu regularnie, by zachować sprawność w wieku 41 lat. W sobotnią noc do ringu wniósł tylko nieprzeciętną odporność na zadawane ciosy. Padał dopiero po całej serii, walczył, choć miał całą twarz zakrwawioną. Pod względem szybkości pracy nóg, a zwłaszcza wyprowadzania ciosu był oldbojem. Lewa ręka po kontuzji jest dla rywali nieszkodliwa, a prawą Gołota cios zadaje na zwolnionym tempie. Tak, jakby chciał nauczyć młodszego kolegę, jak wyprowadzić nokautujący cios. Historia boksu zawodowego zna wiele przypadków, w których starsi od Gołoty pięściarze walczyli z powodzeniem. 10 miesięcy temu przeciw olbrzymowi Wałujewowi wszedł do ringu 46-letni wówczas Evander Holyfield. Owszem, przegrał, ale po werdykcie sędziów, który wielu ekspertów nazwało kontrowersyjnym. Evander tłukł "Niedźwiedzia" z Sankt Petersburga i odskakiwał, bądź się do niego przyklejał, był szybki jak kot. Wystarczy zresztą porównać sylwetki Gołoty i Holyfielda. "Holy" na brzuchu ma "kaloryferek", a "Endrju" - tłuszczyk. Z jego 116 kg. nie wiązała się bokserska moc "hammera" wagi ciężkiej, tylko ślamazarność. Po telefonie z "Polsatu", czy innej stacji, bądź menedżera ("Słuchaj Andrzej, jest trochę kasy do zarobienia i okazja pokonania mistrza kategorii półciężkiej") nie wystarczą dwa miesiące na przygotowanie wielkiej formy. Nie wystarczy wyzwolenie w sobie złości sportowej. Adamek jest czynnym sportowcem, a Gołota ćwiczący i walczący raz na pół roku, już raczej byłym. - Źle wszedłem w walkę, tak bywa. Co zrobić, tragedia - martwił się po pojedynku Gołota. Jeśli zamierza boksować dalej, powinien pracować już teraz i zatrudnić najlepszego fizjologa (w USA ich nie brakuje). Z upływem lat siła i wytrzymałość zostają, można je nawet poprawić. Zdecydowanie gorzej jest z szybkością. CZYTAJ RÓWNIEŻ: GUZOWSKA: Gołota zawodził mnie wielokrotnie Boniek: Czy Adamek przewróci wszystkich? Zobacz także: Relacja naszego korespondenta z Walki Stulecia Polsat Boxing Night Kulej: To będzie polski Evander Holyfield Gołota: Co ja mam wam powiedzieć? Tragedia! "Andrzej jeszcze nie zebrał tylu ciosów w parę rund" Mariola Gołota: Adamek wykorzystał nazwisko Andrzeja Adamek: Poszedłbym z Gołotą na wódkę