Urban nazywa rewanż z Duńczykami "meczem sezonu". I choć sezon zaledwie się zaczął, Legia gra już o tak wiele. Porażka z Broendby wpisałaby się w całą serię nieszczęść wykształconego w Hiszpanii trenera, który pierwsze kroki w swoim zawodzie stawia w Polsce. Jeśli dwa lata temu mógł marzyć, że praca w Warszawie będzie efektownym początkiem jego kariery, piłkarze, a także kibole Legii natychmiast wybili mu to z głowy. W Wilnie, w meczu Pucharu Intertoto legioniści przegrywali do przerwy 0:2 z litewską Vetrą, gdy bandyci z szalikami stołecznego klubu rozpoczęli wojnę z policją. Meczu nie dokończono, a UEFA zagroziła Legii wykluczeniem z europejskich rozgrywek, która utrzymywana jest w zawieszeniu przez pięć lat. Minęły 24 miesiące i zmieniło się bardzo niewiele. Przed rewanżem z Duńczykami skłócone z kibolami władze Legii apelują o to, by na meczu obyło się bez prowokacji i awantur. Urban nawet słyszeć o tym nie chce. Uważa, że nie do pomyślenia są burdy, które mogłyby kosztować jego drużynę wykluczenie z rozgrywek. Przeciwnie, trener Legii wierzy, że kibice będą atutem, który przeważy szalę na stronę gospodarzy. W Kopenhadze, dzięki wspaniałej grze bramkarza Muchy Legii udało się zremisować 1:1. Urban przyznaje, że w ostatnich 30 minutach jego drużynie sprzyjało szczęście. - Duńczycy mieli 2-3 znakomite okazje, by wygrać - wspomina. - My za to odebraliśmy naukę, która zaprocentuje w rewanżu. Strach ma wielkie oczy, a my najgorzej graliśmy wtedy, gdy bojąc się porażki, zaczęliśmy bronić remisu. Tego błędu nie powtórzymy w Warszawie. Trzeba odważnie iść do przodu, bo jeśli zagramy o bezbramkowy remis, to na pewno przegramy i odpadniemy. Urban dodaje, że w Kopenhadze szczęście było po stronie Legii, tym bardziej nie wyobraża sobie, by jego gracze mieli teraz wszystko zaprzepaścić. - Życie daje nam zaledwie kilka szans. Jeśli nie umie się ich wykorzystać, niczego się nie osiągnie - tłumaczy. Klub z Warszawy to półfinalista Pucharu Europy (1970) i Pucharu Zdobywców Pucharów (1991). W ostatnich latach starty w pucharach kończyły się dla niego bardzo szybko. Teraz może być inaczej, mecz z Broendby ma być początkiem, a nie końcem europejskiej przygody. Z Duńczykami nie zagrają kontuzjowani Dickson Choto, Takesure Chinyama i Tomasz Jarzębowski. Urban uważa, że mimo to ma piłkarzy, którzy dorównują klasą swoim duńskim rywalom. Wyróżnia jednak napastnika gości Farneruda, jako piłkarza przewyższającego całą resztę. Jakie atuty ma Legia? Urban opowiada, że przygotował już jedenastkę na Broendby i niekoniecznie jest ona taka, jak na wygrany 4:0 ligowy mecz z Zagłębiem Lubin. - Zwycięskiego składu się nie zmienia? Oj, zmienia się, zmienia - mówi. Nie wiadomo, jaką rolę powierzy Rogerowi Guerreiro. Sytuacja reprezentanta Polski jest w klubie trudna, po tym jak odmówił przedłużenia kontraktu i zdecydował, że zimą wyjedzie do zagranicznego klubu. Sam jednak przyznaje, że najbardziej boli go to, iż nigdy nie zdołał poprowadzić Legii do sukcesu w pucharach. Jeśli nie dziś, to nigdy. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1756962">DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM!</a> CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-europejska/news/jan-mucha-szanse-pol-na-pol,1349022,378">Jan Mucha: Szanse pół na pół</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-europejska/news/urban-nie-zagramy-na-00,1348890,378">Urban: Nie zagramy na 0:0</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/liga-europejska/news/trener-broendby-o-meczu-z-legia,1349015,378">Trener Broendby o meczu z Legią</a>