Aleksander Dimitrenko, mistrz Europy w kategorii ciężkiej, wciąż ma wątpliwości czy dojdzie do zapowiadanego w ostatnich tygodniach pojedynku jego kolegi z zespołu Rusłana Czagajewa z Aleksandrem Powietkinem. Kilka dni temu Kalle Sauerland, jeden z szefów promującej tego ostatniego boksera grupy Sauerland Event zapewnił, że do pojedynku o tytuł regularnego mistrza świata federacji WBA w wadze ciężkiej dojdzie 27 sierpnia w niemieckim Erfurcie. Przypomnijmy, że Czagajew jest w tym momencie pierwszy, a Powietkin drugi na liście rankingowej WBA. Mistrzem jest Władimir Kliczko, który posiada również pasy IBF, IBO i WBO, a według zasad federacji WBA oznacza to, że ma on status superczempiona. W związku z tym działacze WBA chcieliby doprowadzić do walki o pas "regularnego" mistrza świata, czyli do starcia pierwszego i drugiego pięściarza w rankingu. - Na razie nie jestem wcale przekonany, czy ta walka się odbędzie. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to sądzę, że pojedynek nie będzie lekki zarówno dla Czagajewa, jak i Powietkina - powiedział w rozmowie z allboxing.ru Aleksander Dimitrenko, zawodnik grupy Universum Box-Promotion. Czagajew, również występujący w stajni Klausa Petera Kohla jest nosicielem rzadkiej odmiany wirusowego zapalenia wątroby, jednak już wielokrotnie udowadniał, że niemożliwe jest zarażenie tą chorobą drugiej osoby. Mimo to wciąż trwają dyskusje nad tym, czy Uzbek powinien wchodzić do ringu. Dimitrenko nie ma wątpliwości, że Czagajew powinien dostać szansę walki z Powietkinem. - Rusłan jest całkowicie zdrowy, nie mam żadnych wątpliwości. Ma zdrową i szczęśliwą rodzinę - żonę i dwoje dzieci. Czy ktoś naprawdę uważa, że taki Władimir Kliczko nie dba o swoje zdrowie i wyszedłby na ring do walki z Rusłanem gdyby istniały chociaż minimalne szanse na zarażenie się? Wszystko to brednie, nie chce mi się nawet o tym mówić - powiedział Dimitrenko, który w marcu obronił swój pas zwyciężając przez nokaut Alberta Sosnowskiego.