Australijczyk w swojej karierze nie zwykł przegrywać przed czasem. 38-letni pięściarz na zawodowym ringu stoczył 49 walk, ale w ostatnich dwóch pojedynki został posłany na deski. To był wystarczający powód do zawieszenia rękawic na kołku. - Dziękuję Krzysztofowi, że zgodził się na walkę w Australii. Gratuluję mu zwycięstwa. Nie mam żadnych wątpliwości - to on jest obecnie najlepszym pięściarzem na świecie w wadze cruiser. Teraz przechodzę na emeryturę - powiedział chwilę po orzeknięciu werdyktu sędziowskiego Danny Green. W znacznie lepszym nastroju był jedyny obecnie polski mistrz świata w boksie zawodowym. - W piątej rundzie, po ciosie byłem - można powiedzieć - "odłączony". Nie chciałem jednak przyklękać, by nie pokazać rywalowi oznak słabości. Walczyłem do końca i to się opłaciło. To była wspaniała walka, ale to ja jestem silniejszy. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze boksować w Australii - powiedział chwilę po walce 30-letni zawodnik, dla którego była to dopiero piąta zagraniczna wyprawa. - Lubię walczyć na wyjeździe, gdyż ciąży na mnie mniejsza presja. Publiczność, jakakolwiek by nie była, dodaje mi skrzydeł. Dziękuję polskim i australijskim kibicom za wsparcie - dodał podopieczny Fiodora Łapina.