"Najcięższe górskie treningi odbywała tylko część zawodników, którzy w najbliższym czasie nie będą walczyć, czyli Włodarczyk, Proksa, Jonak i Szpilka. Deszczu się nie baliśmy, więc nawet wtedy gdy padało zrobiliśmy w naprawdę dobrym tempie chyba wszystkie trasy na Kasprowy Wierch i Giewont" - powiedział Łapin. Pozostali pięściarze: Andrzej Wawrzyk, Albert Sosnowski i Paweł Kołodziej mają pokazać się w ringu 10 września we Wrocławiu, gdzie główną walkę stoczą Tomasz Adamek i Witalij Kliczko. "Ta trójka też bywała w górach, ale głównie szlifowała wytrzymałość podczas treningu interwałowego na bieżni. Robili około 3,5 minutowe serie biegowe; było ich tyle, ile rund mają boksować za miesiąc: Sosnowski - 8, Wawrzyk - 10, Kołodziej - 12" - wyjaśnił szkoleniowiec. Bardzo zadowolony ze zgrupowania jest Krzysztof Włodarczyk. "Zajęcia były ciężkie, ale jak najbardziej potrzebne. Przyjeżdżam w Tatry dwa razy w roku, mocno pracuję i to zawsze przynosi efekty. Góry to dla mnie duża ilość wylanego potu i solidnego zmęczenia" - zaznaczył mistrz świata wagi junior ciężkiej federacji WBC. Andrzej Wawrzyk przyznał, że nie przepada za górskimi wyprawami. "Podczas takiego treningu zwykle jestem tym, który pilnuje, żeby któryś z kolegów się nie zgubił. Idę z tyłu, słucham muzyczki a forma jakoś sama się robi" - i ze śmiechem dodał: "Dobrowolnie w góry - nigdy!" Każdy z pięściarzy miał swój sposób na dobry odpoczynek. Włodarczyk serfował po internecie, a Kołodziej czytał książki. Wawrzyk preferował błogie lenistwo i towarzystwo kolegów. "Nogi do góry, dużo rozmów, śmiechu, muzyki i wszystkiego tego, co pomaga się odprężyć i naprawdę cieszyć życiem" - podkreślił. Dla Sosnowskiego odpoczynek to książka i komputer. "A przy ładnej pogodzie prawdziwy, leniwy spacer". Jak podczas każdego zgrupowania tak i teraz pięściarze mieli odpowiednio przygotowaną dietę. Kołodziej bardzo chwalił zakopiańską kuchnię. "Jan Sobieraj poinstruował kucharzy pensjonatu Ostoja i jedzenie było zbilansowane, zdrowe i pyszne" - ocenił. Nie obyło się jednak bez drobnych przewinień. "Ostatnio nie jadłem słodyczy kilka miesięcy więc na grzech jednego batonika mogłem sobie tu pozwolić. Uwielbiam lody i w domu czeka na mnie półtoralitrowe opakowanie, którego jednak pewnie nie ruszę. Pokusa będzie wielka, ale jest hamulec w postaci myśli, że potem trzeba będzie to łakomstwo naprawdę ciężko odpracować" - westchnął Włodarczyk. Wawrzyk także nie oparł się czekoladowym batonikom. "Niestety, w pierwszych dwóch-trzech dniach pobytu tutaj zjadłem po jednym, ale teraz już mocno się pilnuję i obiecałem ćwiczyć silną wolę". Nie złamał diety Kołodziej. "Muszę niestety zbić jeszcze sześć kilogramów, więc nie mogłem sobie pozwolić na żadne tego typu zachcianki. Chociaż bardzo kusiło" - podkreślił. Sosnowski przyznał, że jest w lepszej sytuacji niż koledzy. "Jako zawodnik wagi ciężkiej nie muszę trzymać aż tak bardzo ścisłej diety; wiadomo, że czasem sobie na coś tam pozwalam. Znam jednak przedział wagowy, w którym najlepiej się czuję i tego staram się pilnować. Wiem jakie znaczenie dla formy ma odżywianie i potrafię trzymać rygor". Pod okiem Fiodora Łapina, Marka Okroskowicza i Pawła Gassera na dziesięciodniowym zgrupowaniu zawodowej grupy bokserskiej 12 Rounds KnockOut Promotions trenowali Krzysztof Włodarczyk, Paweł Kołodziej, Albert Sosnowski, Damian Jonak, Andrzej Wawrzyk, Grzegorz Proksa i Artur Szpilka.