PRZEGLĄD SPORTOWY: Tomasz Adamek po zwycięstwie nad Stevem Cunninghamem i zdobyciu pasa mistrza świata IBF stwierdził, że z zawodnikiem z pańskiej grupy Bullit KnockOut Promotions, Krzysztofem Włodarczykiem, może bić się choćby jutro. ANDRZEJ WASILEWSKI: Może Tomek wypił za dużo piwa podczas kontroli dopingowej. Nie wiem, ale na pewno się zagalopował. To taki amerykański luz. Tyle, że Adamek chce być bardziej amerykański niż Amerykanie. Przez ostatnie lata w Tomku narastała zawiść i zazdrość. Szkoda, bo w grupie wszyscy mu kibicowaliśmy. Swoją drogą, kiedyś mieliśmy trzech słynnych bokserów - Andrzeja Gołotę, Dariusza Michalczewskiego i Przemysława Saletę. Wszyscy, oględnie mówiąc, nie przepadali za sobą. Czas to zmienić. Szanować swoje osiągnięcia i współpracować. PS: A wyobraża pan sobie w ogóle, że "Diablo" wchodzi do ringu przeciwko Adamkowi? Oczywiście! Jestem jak najbardziej za. Tylko nie jutro, jak mówi Adamek. Przed Krzyśkiem walka o mistrzostwo świata najbardziej prestiżowej federacji WBC (wiosną z Giacobbe Fragomenim - red.). Robimy wszystko, żeby ta walka odbyła się w Polsce. Później obaj, Włodarczyk i Adamek powinni przynajmniej raz bronić swoich pasów, okrzepnąć jako mistrzowie. Wtedy można pomyśleć o ich walce. To byłoby coś! Pierwsza walka unifikująca tytuły mistrza świata między Polakami. Może nie byłoby to światowe wydarzenie, ale w Polsce mielibyśmy olbrzymie zainteresowanie. Więcej w "Przeglądzie Sportowym"