O co chodzi? Między klubami są rozbieżności odnośnie cen biletów i ilości przyznanych wejściówek. Ruch przyznał Górnikowi 7500 biletów, ale tylko 2050 w cenie 15 złotych. Za resztę zażądał po 30 złotych. W rezultacie klub z Roosevelta zbuntował się przeci wysokim cenom i zamówił tylko najtańsze karty wstępu. Wychodzi więc na to, że z powodu 44 tysięcy złotych rozbieżności w kwestii biletów Stadion Śląski będzie świecił pustkami. Trudno bowiem przypuszczać, że kibice Ruchu stawią się pod koniec lutego w liczbie 35 tysięcy na chorzowskim gigancie. "Mamy wielki dar niszczenia tego, co dobre i sprawdzone. Rok temu byłem dumny z tego, że doczekałem takiego meczu w Polsce. Kibice byli kapitalni. Komu to przeszkadzało" - nie może się nadziwić były kapitan Górnika, Jerzy Brzęczek. "Wtedy nas podziwiali, a teraz nie powiem, że będą się śmiali, ale trudno to będzie wytłumaczyć ludziom w kraju" - dodaje. Jego podejścia nie rozumieją działacze Ruchu, którzy twierdzą, że 30 złotych to i tak uczciwa cena za tak wielkie widowisko sportowe. Oby tylko nie okazało się, że aktorom tego widowiska z trybun "kibicować" będą... puste krzesełka.