- Zaczynając treningi w tej dyscyplinie i patrząc na swoich szkoleniowców, np. Józefa Tracza, wicemistrza olimpijskiego z Barcelony oraz dwukrotnego brązowego medalisty igrzysk w Seulu i Atlancie, nie przypuszczałem, że i ja dostąpię tego zaszczytu - powiedział 23-letni wrocławianin, który w marcu wywalczył w Belgradzie w kategorii 84 kg srebrny medal mistrzostw Europy.Jak zaznaczył, nie żałuje licznych wyrzeczeń, które trzeba ponosić ciężko trenując. - Nigdy nie miałem czasu na to, żeby jak moi rówieśnicy trochę poszaleć na podwórku czy pojechać na szkolną wycieczkę. Chyba w czwartej klasie podstawówki zacząłem jeździć już na zgrupowania. Rodzina, która jest dla mnie bardzo ważna, przyzwyczaiła się do mojej nieobecności w domu.Janikowski stwierdził, że gorzej rozłąkę przeżywa jego dziewczyna. - Mam jednak nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży, ponieważ zna realia sportowego życia chociażby dlatego, że jej wujostwo prowadzi w Warszawie klub judo Ryś. Tam też pewnie podczas igrzysk będzie za mnie trzymała kciuki.Ale - jak podkreślił - nie byłoby Londynu, gdyby nie kuzyn Mariusz Bielecki. - Jemu zawdzięczam wiele. To on zabrał mnie na pierwszy trening, gdy miałem jakieś 10 lat. Można śmiało powiedzieć, że gdyby nie on, nie jechałbym niedługo do Londynu. Często rozmawiamy przez telefon; pyta jak się czuję, jak przebiegają przygotowania, jak mi poszło w sparingach - wspomniał.W zapasach jak w każdej dyscyplinie są nie tylko sukcesy, ale i porażki. - Trzynaście lat trenuję zapasy i widzę znaczny postęp w radzeniu sobie z niepowodzeniami. Początkowo nawet płakałem, potem bywała bezsenność i ciągłe analizowanie przegranej walki. Teraz potrafię już bardziej na spokojnie to przyjąć, przemyśleć błędy i wyciągnąć wnioski. Dziś porażka to dla mnie potężna motywacja do lepszej pracy - przyznał srebrny medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata w Stambule.Po porażce z reprezentantem Białorusi Alimem Selimauem Janikowski powiedział: "jedną nogą byłem mistrzem świata, ale co się odwlecze to nie uciecze". Czy nadal uważa pan, że ma szansę na podium?"- Oczywiście, że mam szansę na medal. Finał w Stambule przegrałem w ostatnich sekundach. Może to była chwila nieuwagi, może przedwczesne rozluźnienie, a może zwykły przypadek. Nie załamało mnie to, wręcz przeciwnie, dało większą motywację do działania - zaznaczył.Niedawno Janikowski zakończył dziesięciodniowe zgrupowanie w Zakopanem, a już w niedzielę zaczął kolejne, w ośrodku "Cetniewo" we Władysławowie. Po nim trenować będzie jeszcze w Spale. 2 sierpnia planowane jest ślubowanie, a dzień później odlot do Londynu, gdzie wystąpi także jego klubowy kolega Łukasz Banak (120 kg). Pierwsze walki stoczą 6 sierpnia. Śledź wydarzenia z siatkówki i innych dyscyplin na IO Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!