Czy Wisła wygra z Twente? Przekonaj się sam - zapraszamy na relację LIVE z tego spotkania! Wisła staje dzisiaj (początek godzina 19.00) przed niezwykle trudnym zdaniem. Najgorsze, że przesłanek do optymizmu brakuje. Nie ma co się czarować, że "Biała Gwiazda" jest w dobrej formie. Może, gdyby była w dyspozycji takiej, jaką zaprezentowała w rewanżowym spotkaniu z Liteksem Łowecz, to jej szansę byłby większe. Na dzisiaj Robert Maaskant dysponuje zespołem słabszym pod względem fizycznym, wciąż rozbitym psychicznie po niepowodzeniu w eliminacjach Ligi Mistrzów, a na dodatek przetrzebionym przez kontuzje. Wisła zgubiła solidnośc, za to popełnia juniorskie błędy Każdy wie ile dla "Białej Gwiazdy" znaczą Maor Melikson, Patryk Małecki i w nieco mniejszym stopniu Marko Jovanović czy Cwetan Genkow. Ale nie tylko wspomniane absencje wpływają na pesymistyczne nastroje przed tym spotkanie. Wisła zgubiła gdzieś, to co cechowało ją przez całą rundę wiosenną i kilka pierwszych spotkań w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów - solidność w defensywie. Kompletnie załamała się współpraca duetu środkowych obrońców - Osman Chavez i Kew Jaliens. W każdym spotkaniu, bez względu na klasę rywala, popełniają oni juniorskie błędy. Takich potknięć ofensywni gracze Twente nie zmarnują, podobnie, jak zrobili to piłkarze Odense. Solidność oraz spokój interwencji zgubił gdzieś w cypryjskim upale (niefortunne interwencje w rewanżu z APOEL-em w Nikozji) także bramkarz Siergiej Pareiko. Przez kilka miesięcy był on ostoją krakowskiego zespołu, a ostatnio popełnia sporo błędów. Siergiej zdaje sobie z tego sprawę. - Nie zawsze można być w najwyższej formie, grać na najwyższym poziomie. Słucham krytycznych uwag, staram się analizować każdą swoją interwencję, ale nie wpływa to na moją psychikę. Kiedyś, gdy byłem młodszy, to przejmowałem się wszystkim, teraz już jestem doświadczony i wiem, że trzeba zachować spokój - powiedział Pareiko, który może mieć sporo roboty. - Na pewno musimy zwrócić uwagę na obydwu napastników , czyli Marca Janko i Luuka de Jonga. Bardzo niebezpieczny jest także stoper Douglas. Jest bardzo silny, potrafi się przepychać, trzeba na niego uważać przy rzutach rożnych - przestrzega wiślacki bramkarz. Na tych samych piłkarzy uwagę zwrócił także Ivica Iliev pytany o najmocniejsze strony Twente. - Jeszcze nigdy nie grałem przeciwko drużynie Holandii - zauważył doświadczony Serb, który teraz ma pewne miejsce w składzie Wisły jako skrzydłowy, jest też pierwszą opcją do ewentualnego zastąpienia Dudu Bitona w ataku. Maaskant chce się pokazać, ale ma ograniczony zespół Trener Maaskant jest zadowolony, że może znowu poprowadzić zespół w Holandii. - Cieszę się , że wróciłem do domu, miło zobaczyć znowu znajome twarze - nie kryje szkoleniowiec. Z drugiej jednak strony, tonował nastroje: - To nie będzie dla mnie jakiś wyjątkowy mecz, bo przecież zmierzymy się z zespołem, w którym nigdy nie grałem, ani nie pracowałem. Mój syn i rodzina mieszkają 40 kilometrów od Enschede więc będą na trybunach, a cała reszta, to tylko mecz w europejskich pucharach. Może jedyna różnica, że mogę rozmawiać w swoim ojczystym języku. O rywalu Maaskant wypowiadał się z uznaniem. - Grają bardziej ofensywny futbol niż PSV Eindhoven. Junko wraz de Jongiem są bardzo groźni. Mają silny środek pola z Woutem Bramą i Leroyem Ferem (z Feyenoordu - przyp. red.), za którego zapłacili pięć milionów euro. To naprawdę mocna ekipa - przyznał Maaskant. Trener Wisły bardzo chciałby pokazać się w swojej ojczyźnie z jak najlepszej strony, ale zdaje sobie sprawę z ograniczeń swojego zespołu. Ma tu przed wszystkim na myśli stratę Meliksona i Małeckiego. - Obaj są dla nas bardzo ważni - podkreślił. - Jeśli w Barcelonie nie byłoby Messiego czy Iniesty, to Katalończycy mieliby trochę większe problemy, aby zdominować rywala. Szkoda więc, że zabraknie Maora i Patryka, bo chciałem tu w Holandii coś udowodnić z Wisłą. Pokazać jak potrafimy grać, jak atakować, jak strzelać bramki. Powalczymy o trzy punkty, bo przegraliśmy z Odense. Liczę, że będziemy mieli okazje, aby zdobyć bramki i wygrać. Musimy jednak pokazać inny futbol niż zwykle - wyraził nadzieję trener mistrzów Polski. Grzegorz Wojtowicz, Enschede