Maria Grynpeter ma 17 lat. Kocha jazdę figurową na rolkach. Jest taki sport! Piszę "kocha" i nie ma w tym żadnej przesady. Potwierdził mi to bowiem błysk w oku kiedy zaczęła opowiadać o tej pasji. Rolkarstwo figurowe: asfalt zamiast lodu Wszystko zaczęło się kiedy Maria Grynpeter miała 13 lat. Wówczas łyżwiarstwem figurowym zainteresowała się Ola, jej starsza o trzy i pół roku siostra. - Też się wciągnęłam. Ale żeby jeździć na łyżwach musiałabym dojeżdżać do Tychów, w pobliżu nie było żadnego lodowiska. A rolki? Wystarczy trochę asfaltu i już można trenować - uśmiecha się Maria Grynpeter. Rzeczywiście: na rolkach wykonuje się piruety podobnie jak na łyżwach tylko... bez lodu. - Taka jest idea - uśmiecha się Marysia. Wtedy zaczęła się interesować rolkarstwem figurowym, bo tak można nazwać tę dyscyplinę. Wszystko jest takie samo jak w łyżwiarstwie figurowym z wyjątkiem sprzętu. Marysia nie należy do żadnego klubu, nie szkoli jej żaden trener. Jest samoukiem. Sama nauczyła się jeździć. Sama zaczęła kręcić piruety. Sama tworzyła własne układy choreograficzne. Figur uczy się z filmików zamieszczonych w sieci. Aż w końcu... zdobyła złoty medal w mistrzostwach świata w jeździe figurowej na rolkach. Na razie w kategorii juniorek. Tak się złożyło, że pod koniec września zawody tej rangi po raz pierwszy odbyły się w Polsce - w Cieszynie.Rolki Marysi robią na mnie wrażenie. Nie są pierwsze, lepsze. But taki jak u łyżwiarek, tylko dół inny - kółka zamiast płóz. Ciekawi mnie na ile jej wystarczają. Dawid Tomala, mistrz olimpijski w chodzie pochodzący z niedalekich Bojszów mówił mi, że czasem para butów wystarcza mu na tydzień. A jak jest w tym wypadku? - No nie, na pewno na dłużej! Te rolki mają już półtora roku - uśmiecha się Marysia. Okazuje się, że profesjonalne, z dobrych materiałów, wytrzymałe - bo takich używa - można kupić tylko w dwóch sklepach w Polsce - w Warszawie i w Katowicach. Rolkarstwo figurowe bardziej popularne jest na północy Polski, w Warszawie, w Białymstoku. - Dużo klubów jest też nad morzem - mówi Kinga Grynpeter, mama zawodniczki. Marysia szybko zorientowała się jakich rolek potrzebuje. - Uparcie zbierała na sprzęt aż uzbierała. My też się dołożyliśmy - uśmiecha się mama. Rolki jakich potrzebuje kosztują 2500 zł. - Jestem pod wrażeniem tego ile Marysia ma samozaparcia i odwagi. Nie boi się ćwiczyć, nie boi się kontuzji o które w tym sporcie łatwo. Marysia potrafi sobie wszystko zaplanować, zawsze wiedziała czego chce - mówi Kinga Grynpeter. Widać, że jest dumna z córki, ale i martwi o nią. Bez upadków nie da się być lepszym. Kilka urazów Marysi już się przydarzyło, choćby kontuzja kolana. Układ choreograficzny tworzyła przez dwa miesiące Marysia mieszka z rodzicami w Pszczynie, jest uczennicą tamtejszego Zespołu Szkół nr 2 w tym mieście. Trenuje w sali gimnastycznej w swojej szkole oraz w hali sportowej w Suszcu. Do mistrzostw świata intensywnie przygotowywała się przez dwa miesiące, właściwie codziennie szlifując ułożony przez siebie program. Mimo sukcesu na mistrzostwach świata ciągu trenuje sama. Powodem jest... odległość. W Pszczynie, gdzie na co dzień mieszka nie ma nikogo, kto mógłby profesjonalnie zająć się jej karierą. Najbliższy klub jest we Wrocławiu, jednak to zbyt daleko, aby można było dojeżdżać. - Nie mam trenera, jeżdżę co roku na obozy i na warsztaty. Podstawy wyciągnęłam z warsztatów. Inne zawodniczki trenujące tę dyscyplinę spotykam na obozach, które są latem. - Czyli raz na rok? - nie wierzę więc się upewniam.- Tak - przyznaje Maria. - Ale bardzo ciężko jest się nauczyć techniki samemu. Te obozy bardzo mi pomogły. Tam uczę się techniki a potem przez cały rok doskonale to sama, nagrywając się, obserwując, poprawiając - przyznaje Marysia. - Córce to odpowiada. Nie lubi jak jej się coś narzuca. Lubi sama eksperymentować, wybierać. Nie wiem więc jakby było z trenerem. Sama jest dla siebie największym krytykiem - mówi mama. Z układami choreograficznymi nie jest prosto. Nastolatka z Pszczyny nie miała z tym wcześniej styczności, no gdzie miała ją mieć. Zaczęła oglądać choreografię w Internecie i na podstawie obserwacji tworzyć własny program. - Żeby ułożyć program, który będzie dobry i jednocześnie spełniał wymogi sędziowskie podczas zawodów potrzeba mnóstwo czasu i energii. Układałam własny przez dwa miesiące - nie ukrywa Maria Grynpeter. Programy układa się raz na sezon. - W następnym sezonie powinnam więc ułożyć nowy - przyznaje. Chciałaby trenować codziennie, ale nie zawsze to nie zależy od niej, musi być wolna sala. Sala w szkole jest w dodatku za mała żeby przećwiczyć cały program. - Sala w Suszcu jest większa i wystarczy, ale ciężko tam się dostać - mówi Marysia. Rolki to nie wszystko. Dziewczyna trenowała też taniec w zespole i jazdę konną. Teraz tańczy sama, bo zespół się rozpadł a nie znalazła się nowego. Konie uwielbia od zawsze, kilka lat temu startowała nawet w zawodach. Marysia uwielbia na koniach skakać więc kiedyś wygrała nawet lokalne zawody w skokach przez przeszkody! Maria Grynpeter na zawodach się nie stresuje - Jak doszło do tego, że została pani mistrzynią świata? - pytam- W sumie nie wiem. Tak wyszło - żartuje ze śmiechem Marysia. - Zazwyczaj te mistrzostwa odbywają się zagranicą, pierwszy raz zdarzyło się, że odbywały się w Polsce - mówi Kinga Grynpeter, mama zawodniczki. Marysia: - To był mój pierwszy start międzynarodowy, wcześniej były tylko zawody krajowe. Pierwszy raz rywalizowałam w Rumii, nad morzem w 2019 roku. Zajęłam wtedy trzecie miejsce. Maria Grynpeter ma cechę pożądaną wśród sportowców: przed zawodami wyłącza jej się stres. - Bardziej stresują mnie przygotowania niż same zawody. Przed startem już stresu nie odczuwam - mówi. Czy nie brakuje motywacji? Kiedy trzeba motywuje mnie mama - uśmiecha się MarysiaW Cieszynie po własnym starcie nie widziała przejazdu rywalek. - Stałyśmy w korytarzu czekając na występ a potem mój mózg się tak wyłączył, że nawet nie pomyślałam by oglądać inne zawodniczki - uśmiecha się Marysia. Pytam czy pamięta moment kiedy wiedziała, że została mistrzynią. - Stałyśmy z mamą w korytarzu i czekały aż przejadą wszystkie zawodniczki i kiedy sędziowie podliczą punkty. Sprawdziłam szybko na telefonie i potem tak zaczęłyśmy się z mamą śmiać... Byłam w szoku - wspomina Marysia. Chce się rozwijać i startować w zawodach w wyższej kategorii. Na świecie najmocniejsze są Ukrainki, Włoszki i Amerykanki. Rosjanki o dziwo, bardziej skupiają się na tradycyjnym łyżwiarstwie figurowym. Są cztery kategorie; elita, srebrna, brązowa i początkująca. Marysia święci na razie triumfy w srebrnej. Co dalej? Czy można postawić na rolkarstwo bardziej profesjonalne, choćby jeździć w rewii na zachodzie? - Dla mnie najważniejsze jest żeby córka robiła to co sprawia jej przyjemność, żeby była szczęśliwa i żeby to było motorem jej działania? Nauka? Marysia dobrze się uczy i nigdy nie miała z tym problemów - mówi Kinga Grynpeter. - To co: po maturze na AWF? - pytam.- Nie. Na razie jeszcze nie wiem. Matura dopiero za dwa lata - uśmiecha się Marysia.