- Na co dzień mówię płynnie w szwajcarskim dialekcie niemieckim, po niemiecku, francusku i po angielsku. Generalnie lubię języki, a naukę mandaryńskiego dialektu uznałem za dobra zabawę. Nigdy wcześniej nie miałem z nim styczności - powiedział Federer, który do Szanghaju przyleciał bez żony Miroslavy Vavrinec i rocznych córek bliźniaczek. - Nie było łatwo, choć miałem ambitne plany, że wytrzymam godzinę na kursie. To okazało się jednak trudniejsze niż sądziłem. Przyznaję, że się poddałem już po dziesięciu minutach, to mnie przerosło - dodał ze śmiechem Szwajcar, który w czwartek wygrał z Włochem Andreasem Seppim. W piątkowym ćwierćfinale rywalem tenisisty z Bazylei, rozstawionego z numerem trzecim, będzie Szwed Robin Soederling (nr 5.).