"Mam mieszane uczucia. Zrobiliśmy co mogliśmy i liczyliśmy na dobry rezultat w Bratysławie. Teraz pozostaje nam tylko wiara, że piłka nożna jest nieprzewidywalna. My w San Marino do przerwy remisowaliśmy 0:0" - powiedział bramkarz Petr Cech. Napastnik Milan Baros nie ma żalu do Słowaków, którzy nie zdołali wygrać ze Słowenią, choć do bezpośredniego awansu wystarczał im remis. "Oni walczyli pod podwójną presją. Chcieli osiągnąć dobry rezultat, żeby awansować, ale także wiedzieli, że ten wynik jest bardzo potrzebny reprezentacji Czech. Pamiętajmy, że my te eliminacje przegraliśmy jednak sami, na własne życzenie" - podkreślił król strzelców Euro 2004. Nadziei nie traci natomiast trener Czechów Ivan Hasek. "Szansa, że San Marino nie przegra ze Słowenią jest niewielka, ale wciąż jest. W środę z Irlandią Północną zagramy dla naszych kibiców; będziemy chcieli zakończyć eliminacje z podniesionym czołem" - powiedział czeski selekcjoner. Hasek przyjaźni się z trenerem Słowacji Vladimirem Weissem. Szkoleniowiec Słowaków jest bardziej załamany wynikiem w Bratysławie, niż Czesi. "Słowacy bardzo się starali, ale rywale też walczą o awans do mistrzostw świata i zagrali świetnie. Zapewniam jednak, że numeru telefonu Weissa z komórki nie wyrzucę - on jest bardziej załamany porażką niż my. O ich awansie zadecyduje mecz z Polską, która przeciwko nam zagrała bardzo dobrze" - dodał trener Hasek. Z Pragi - Maciej Malczyk