Wystarczy wygrać z Czechami, by awansować do pierwszej czwórki. Z Czechami, z którymi wygrywamy regularnie, od kilku lat. Nie są to łatwe mecze, ale zawsze kończą się szczęśliwie. - Nie zlekceważymy ich. Wiemy, że mamy życiową szansę na medal mistrzostw Europy - twierdzi Krzysztof Lijewski, rozgrywający polskiej reprezentacji. Lekceważenie to jedno, a sportowe umiejętności drugie. Na tych mistrzostwach Polacy nie zaznali smaku porażki, grają momentami fenomenalnie i nigdy nie schodzą poniżej pewnego, wysokiego poziomu. W dodatku widać gołym okiem, że mają jeszcze rezerwy. Niech "Kola" wystrzeli Są jeszcze w szesnastce Bogdana Wenty zawodnicy, którzy nie pokazali pełni swoich możliwości. Cztery mecze rozegraliśmy z niewielkim udziałem Marcina Lijewskiego. Długo wraca do formy po zabiegu usunięcia migdałków, a ile znaczy "Lijek" w formie, nikogo nie trzeba przekonywać. Na turniejach, podczas których zdobywaliśmy medale (mundiale w Niemczech i Chorwacji), wybierany był do najlepszej siódemki mistrzostw. Dopiero w meczu z Hiszpanią pokazał pełnię swoich umiejętności Mariusz Jurasik, a to oznacza, że w dalszej części turnieju jest szansa zobaczyć starego, dobrego "Józka". Nie eksplodowała jeszcze forma Karola Bieleckiego. Pierwsza armata Orłów Wenty ma na koncie 12 bramek w czterech meczach. Tak naprawdę powinien taki dorobek mieć najwyżej po dwóch spotkaniach. Zwłaszcza że obecny sezon w Bundeslidze ma znakomity. Rok temu w Chorwacji "Kola" przebudził się na mecz o brąz z Danią. Jeśli teraz zrobi to wcześniej, reprezentacja może nabrać rozpędu i nic jej nie zatrzyma. Co po Czechach? Pokonanie Czechów jest bardzo realne. Jeśli tak się stanie, pozostałaby zagadka, z którego miejsca w grupie awansujemy - z pierwszego czy drugiego, a o tym prawdopodobnie zadecyduje mecz z Francuzami. Ci z kolei dają nam w kość od lat, nie udało im się tylko na igrzyskach w Pekinie - był remis, ale tam grali na luzie, bo mieli zagwarantowany awans do ćwierćfinału. W Austrii jeszcze nie przypominają zespołu, który zdobywał złoto olimpiady i mundialu w Chorwacji. Zanotowali remis z Węgrami, minimalną wygraną z Czechami i remis z Hiszpanią. W dodatku szczęśliwy. A z Czechami nie rzucili gola przez 20 minut! W drugiej rundzie w meczu z Niemcami odjechali na siedem bramek, ale roztrwonili przewagę i wygrali tylko 24:22. Wniosek: mogą być w zasięgu biało-czerwonych. Wtedy może uda się uniknąć w półfinale Chorwatów, bo w starciu z każdym innym zespołem grupy I to Polska byłaby faworytem. Nic jeszcze nie mamy Na razie przed Orłami Wenty mecz roku z Czechami, który trzeba wygrać. W jakikolwiek sposób. Bo na razie - jak mówi Bogdan Wenta - nie mamy nic. - To, że wygraliśmy z Hiszpanią, nie oznacza, że jutro też będzie pięknie. Uważajmy, żebyśmy za daleko nie odlecieli, bo jutro znów zaczynamy od zera. Graliśmy z Czechami ostatnio na turnieju w Kaliszu i wiemy, że z nimi gra się ciężko, a nasze zmęczenie narasta. Mamy cały dzień, aby się do tego meczu przygotować - zachowuje spokój trener Polaków. Leszek Salva, Innsbruck CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tabela nie kłamie! Polska liderem! Zobacz kto z kim i kiedy! Polska feta w Innsbrucku! Hiszpania rozbita! Niemcy gonili Francję, ale nie dogonili Wystarczy ograć Czechów i mamy półfinał! Jurasik: Nie potrafiłem nawet upaść Polacy odpoczywają, a potem czas na Czechy W Kielcach myślą o "złocie"