Co takiego ma w sobie Super Bowl, że budzi w Amerykanach tak wielkie emocje? W kulturze amerykańskiej jest to święto całej rodziny. Celebrują je nie tylko fani futbolu amerykańskiego. Spotykają się całe rodziny, znajomi i wspólnie oglądają mecz, który zawsze stoi na wysokim poziomie. NFL to chyba najbardziej wyrównana liga świata, patrząc na wszystkie sporty drużynowe i bardzo rzadko zdarza się, żeby wynik był jednostronny. To wszystko składa się na to, że jest to wielkie wydarzenie, nie tylko sportowe, ale też medialne i rodzinne. Sposób konsumowania sportu w Stanach jest zupełnie inny niż w Europie. Jakby pan go scharakteryzował? Kultura celebracji i oglądania sportu w USA jest nie do porównania z żadną inną na świecie. Tam niejednokrotnie na stadionie zasiada kilkadziesiąt tysięcy fanów, by oglądać sport licealny czy uniwersytecki, a co dopiero zawodowy. Jeśli chodzi o samo Super Bowl, to fani spotykają się w domach albo wychodzą do wielkich pubów, gdzie kibicują i oglądają mecz. Tam kibicuje się swojej drużynie, a nie przeciwko rywalom. Wszyscy skupiają się na wspieraniu swoich idoli, nie na deprecjonowaniu przeciwników. Jak wygląda otoczka tego wydarzenia? Już samo przygotowanie do meczu trwa cały tydzień. Drużyny przyjeżdżają na początku tygodnia, jest wielkie forum konferencyjne, gdzie dziennikarze spotykają się z zawodnikami. Przyjeżdżają celebryci, gwiazdy sportu, muzyki, filmu. Ta otoczka jest niesamowita. Poza widowiskiem sportowym program "kulturalny" jest bardzo bogaty. Szczególnie halftime show, czyli koncert w przerwie spotkania, który przyciąga mnóstwo ludzi. Są nawet tacy, którzy oglądają tylko to. Jakby pan scharakteryzował finalistów? Obie ekipy budowane są zupełnie inaczej. Jeśli chodzi o drużynę Rams, zainwestowano tam wielkie pieniądze w sprowadzenie największych futbolowych gwiazd. Nazwiska, które się tam pojawiły w tym sezonie, rozpoznaje każdy Amerykanin, nawet niepasjonujący się futbolem na co dzień, bowiem to osoby znane w całym kraju. I jak widać, taka strategia przyniosła im powodzenie. Z drugiej strony mamy Cincinnati Bengals, czyli zespół z niewielkiego ośrodka w skali Stanów. To drużyna, która jeszcze rok temu wygrała tylko cztery spotkania z szesnastu. A teraz dokonali ogromnej przemiany, mają sporo młodych, perspektywicznych graczy. Na koniec sezonu i na play-off złapali świetną formę, dzięki czemu doszli aż do finału. Czy fakt, że mecz odbywa się w Los Angeles, na stadionie, na którym występują Rams, czyni z nich faworytów do zwycięstwa? Na pewno to przewaga. Zawodnicy mogą zostać u siebie w domach, mają większy komfort, znają obiekt. To też ciekawostka, bo dopiero drugi raz w historii zdarza się, że drużyna rozgrywa Super Bowl u siebie. Pierwszy raz był rok temu w Tampa Bay i sytuacja się powtarza. Faworytów upatrywałbym w Rams, ich gwiazdy mają niesamowitą siłę i jakość. Z drugiej strony, tak jak wspomniałem, NFL to najbardziej wyrównana liga świata, a Bengals pokazali w drodze do finału, że potrafią pokonywać faworytów. To na pewno nie będzie mecz do jednej bramki. Czytaj także: Księżna Kate na zajęciach rugbyA czy fakt, że Bengals to taki futbolowy kopciuszek sprawia, że bezstronni kibice będą wspierać ten zespół? W Stanach uwielbiają takie historie, kiedy ktoś z małego miasta potrafi dojść na szczyt. To łączy się z mitem amerykańskiego snu, w którym każdy może zostać sławny i bogaty. I każda taka historia, szczególnie w sporcie, utwierdza ich w tym micie, że każdy, ciężko pracując, robiąc coś innowacyjnego, może dojść do sukcesu. I bardzo możliwe, że ze względu na to, dużo ludzi będzie kibicować Bengals, czyli drużynie, która przez ostatnie lata nie miała żadnych sukcesów. Doczekamy się w najbliższej przyszłości Polaka w NFL? Jeżeli byłby to zawodnik wychowany w Polsce, to może być ciężko. W Stanach jest ogromna konkurencja i specjalizacja. Cieszę się, że coraz więcej naszych młodych graczy ma szansę wyjeżdżać do USA na uczelnię. To jest klucz, żeby zobaczyć naszego rodaka w NFL. Tak jak Sebastian Janikowski, który rozpoczął grę w liceum, tam został zauważony, poszedł do dobrej uczelni, skąd został wybrany w drafcie. Mógł pokazać swoje umiejętności na tyle wcześnie i na tyle wcześnie zostać wyłapany przez szkoleniowców, że doszedł na najwyższy sportowy poziom. Dlatego to bardzo dobrze, że coraz więcej młodych Polaków walczy o stypendia i stara się pokazać w Stanach Zjednoczonych. Tu upatrywałbym szansy na kolejnego gracza z naszego kraju w NFL. A co zrobić, żeby futbol amerykański w naszym kraju zyskał na popularności? Bo mam wrażenie, że w ostatnim czasie nastąpił wręcz regres w tej materii. Tak, ten szczyt popularności minął. Natomiast na pewno fakt, że od zeszłego roku możemy w polskiej telewizji oglądać Super Bowl, przyciągnie do tej dyscypliny więcej osób. Wielu zaczyna swoją przygodę z futbolem amerykańskim właśnie od obejrzenia Super Bowl. Druga sprawa to coś, co widzimy w innych dyscyplinach, poza piłką nożną. Wzrost popularności wiąże się z sukcesami międzynarodowymi. My we Wrocławiu staramy się to osiągnąć z drużyną Panthers w European League od Football - najsilniejszej lidze w Europie, ale mam nadzieję, że po reaktywacji reprezentacji Polski i na tym polu uda się ściągnąć więcej kibiców do tego fascynującego sportu.