Z igrzysk w Londynie Polacy w windsurfingowej klasie RS:X przywieźli dwa medale: Przemysław Miarczyński i Zofia Klepacka-Noceti kończyli zmagania na trzecich pozycjach. W Rio de Janeiro najbliżej sukcesu był Piotr Myszka, jeszcze przed finałowym wyścigiem zajmował trzecie miejsce, ale stracił je na rzecz Francuza Pierre'a Le Coqa. A prawdziwy sportowy dramat ten doświadczony żeglarz przeżył w Tokio, gdy przez falstart w ostatnim wyścigu stracił niemal pewne miejsce na podium. Już wtedy, z Miarczyńskim i Myszką, rywalizował Paweł Tarnowski, który odnosił sporo sukcesów w rywalizacji młodzieżowej, a po przejściu do seniorów pozostawał jednak w cieniu starszych kolegów. Owszem, miał tytuł mistrza Europy w klasie RS:X, do kadry na igrzyska się jednak nie załapał. Bo w niej jest tylko jedno miejsce. Teraz jednak 29-letni windsurfer nie zostawił w kraju żadnych wątpliwości - dziś na Wyspach Kanaryjskich świętował swój największy sukces w karierze, został wicemistrzem świata. Polak nie był faworytem, już sam awans do wąskiego finału był wielkim sukcesem. A w nim "wykiwał" wielkiego mistrza Mistrzostwa globu zaczęły się w poniedziałek - aby utrzymywać równą dyspozycję, trzeba być kapitalnie przygotowanym fizycznie. Do piątku rozegrano aż 19 wyścigów, każdy był punktowany, z ostatecznego dorobku odpadały cztery najgorsze rezultaty w dwóch etapach. Startowało aż 118 żeglarzy. Tarnowski do finałowych zmagań dziesięciu najlepszych zawodników awansował z piątej pozycji - łącznie miał jeden wygrany wyścig i trzy miejsca na podium. Przy dorobku głównego faworyta Luuca van Opzeelanda to jednak nie było nic wielkiego - Holender triumfował aż w dziesięciu z 19 wyścigów. Zajął pierwszą pozycję, wywalczył bezpośredni awans do wielkiego finału z udziałem trzech najlepszych żeglarzy. Tarnowski zaś musiał o ten finał walczyć - najpierw w ćwierćfinale pokonał napierających Francuzów, w tym mistrza świata sprzed trzech lat Nicolasa Goyarda, a później w półfinale zaatakował z ostatniej pozycji. I minął dwóch rywali, w tym mistrza olimpijskiego z Tokio w RS:X Kirana Badloe (Holandia). Awansował więc do rywalizacji o medale, jego przeciwnikami zostali: mistrz Europy i trzeci na poprzednich mistrzostwach świata Włoch Nicolo Renna oraz van Opzeeland. Holender uzyskał ogromną przewagę niemal od razu po starcie, potrafi rozpędzić się jak nikt inny. Tyle że Tarnowski "złapał" korzystną zmianę wiatru i już na pierwszym znaku objął prowadzenie. Później jeszcze lepszą decyzję taktyczną podjął Renna, to on wyprzedził obu rywali i wywalczył złoto. Polak zaś do samej mety bronił się przed atakami głównego faworyta. - Jestem przeszczęśliwy. Cieszę się przede wszystkim z tego, że za tym medalem stoi ciężka praca i charakter wojownika, jaki musiałem pokazać. Sukces swojego podopiecznego docenił Przemysław Miarczyński, brązowy medalista olimpijski z Londynu w RS:X, a dziś trener kadry narodowej w klasie iQFoil. - Paweł konsekwentnie, na pełnej koncentracji, budował swoją pozycję w tych mistrzostwach. Tam, gdzie musiał przycisnąć, to cisnął, a gdzie nie musiał ryzykować, lekko odpuszczał. Całe mistrzostwa pływał bardzo dobrze taktycznie, a seria medalowa była już jego popisem. Ciśniemy do igrzysk! - stwierdził obecny szkoleniowiec. Najlepsza Polka "trochę rozczarowana" decyzją rywalki. Wykluczyło to ją z walki o medal Sztuka zdobycia medalu nie powiodła się z kolei Mai Dziarnowskiej, także reprezentującej Sopocki Klub Żeglarski. Ona po obu pierwszych etapach i 20 wyścigach zajmowała siódmą pozycję, też zyskała prawo rywalizacji w ćwierćfinale. Tyle że w nim zajęła czwartą pozycję, a do półfinału awansowały tylko dwie najlepsze żeglarki. Złoto ostatecznie wywalczyła reprezentująca Izrael Sharon Kantor, co było sporą sensacją. Przez cały tydzień najlepiej spisywała się bowiem Brytyjka Emma Wilson, brązowa medalistka olimpijska z Tokio i trzecia zawodniczka poprzednich mistrzostwa świata. To ona wygrała aż 15 z 20 wyścigów, a jednak w tym decydującym o złocie nie dała rady Kantor. A Polka żałowała tego, co w trakcie ćwierćfinału zrobiła Holenderka Sara Wennekes. - Dobrze wystartowałam, prowadziłam wyścig, ale niestety Holenderka mnie przyblokowała, zabrała mi trochę wiatru i w efekcie straciłam i ja i ona. Nie udało mi się już odrobić strat i jestem trochę zawiedziona - powiedziała Polka, która jednak w bezpośredniej rywalizacji okazała się wyraźnie lepsza od Zofii Klepackiej-Noceti (29. miejsce). Na igrzyskach Polska ma tylko jedno miejsce.