Fani Osasuny Pampeluna przechodzili w niedzielę samych siebie, prezentując na trybunach prawdziwy festiwal chamstwa i prostactwa. Obrażali nie tylko Ronaldo, ale także jego rodzinę, a gdy to nie skutkowało , grozili zawodnikowi... śmiercią! Cristiano, który podobnych okrzyków nasłuchał się w meczu na Camp Nou z Barceloną pozostał jednak niewzruszony i przyznał, że bluzgi i oszczerstwa nie robią na nim żadnego wrażenia. "Coś takiego wpada mi jednym uchem, a wypada drugim" - skomentował w wywiadzie dla "Marki" Portugalczyk. Wcześniej przyznał też, że jedyna rzecz, która może go zdenerwować, to jego własna gra. "Czuję się słabo, gdy gram słabo. Nie ma znaczenia, czy ludzie mnie obrażają. Właściwie, to nawet to lubię. Kocham widzieć w oczach fanów tę nienawiść, słyszeć ich wyzwiska. Wiem przecież, że to się nie liczy podczas meczu. Wiem też, że choć wiele osób mnie nie lubi, to są też tacy, którzy mnie lubią" - podsumował optymistycznie Cristiano Ronaldo.