"Dziś zrobiłem to, co do mnie należało. Jestem zadowolony ze zdobycia koszulki lidera, w przeciwieństwie do 2007 roku, gdy dostałem ją po wycofaniu się Rasmussena (Duńczyk, podejrzany o doping, został zmuszony do tego przez własną ekipę - PAP). Ale wyścig na pewno nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Wielkim zaszczytem dla mnie jest to, co powiedział na mecie Armstrong: że będzie dla mnie pracować" - powiedział Contador. Hiszpan przyznał, że dorastał oglądając w telewizji zwycięstwa Lance'a Armstronga, który był jego idolem, ale na niedzielnym etapie nie zawahał się zostawić Amerykanina. "To nie było dla mnie najważniejsze. Potrzebowałem tego etapu i tego zwycięstwa, ponieważ ostatnie dni nie były dla mnie łatwe. Najtrudniejszy będzie jednak ostatni tydzień. Spodziewam się ataków rywali". Na pytanie, czy to najpiękniejszy dzień w jego karierze, Contador zaprzeczył. "Najszczęśliwszy dzień był wtedy, gdy w 2005 roku wróciłem do kolarstwa po operacji (krwiaka mózgu - PAP)". Hiszpan przypomniał dziennikarzom o wyścigu dookoła Asturii w 2004 roku, na którym uległ bardzo groźnemu wypadkowi. Uraz głowy był tak poważny, że po operacji krwiaka przez dziesięć dni pozostawał w śpiączce i walczył o życie