Na dzień przed meczem trener Wisły Can-Pack Kraków był przekonany, że jego podopieczne odpowiednio podejdą do tego spotkania i nie "spalą" się psychicznie przed starciem z utytułowanymi rywalkami, które uchodzą za jedne z faworytek do końcowego zwycięstwa w rozgrywkach Euroligi. - Chyba jednak przegraliśmy ten mecz w szatni - przyznał po spotkaniu opiekun wiślaczek. - Staraliśmy się przygotować do tego meczu jak najlepiej. Oglądaliśmy kilka spotkań UMMC, zapoznaliśmy się z ich taktyką, przećwiczyliśmy te schematy na treningach. Niestety, ale na tym poziomie jest też potrzebne pewne doświadczenie, którego nam zabrakło - dodał szkoleniowiec mistrzyń Polski. Trema krakowianek "zaowocowała" fatalną skutecznością (0-12 za 3, 18-51 za dwa) prostymi stratami i niecelnymi rzutami spod samego kosza. - Gdyby te rzuty były celne wynik meczu oscylowałby w pierwszej kwarcie wokół remisu, a tak rywalki zbyt szybko odjechały po naszych błędach i wzmocniły się psychicznie, a nasze dziewczyny nieco się podłamały - zauważył trener Herkt. Szansa na poprawę morale w krakowskim obozie dobrym występem w Eurolidze nadarzy się już w najbliższą środę 21 listopada. Do Krakowa przyjedzie ZVVZ Praga; drużyna, która w pierwszej kolejce doznała jeszcze wyższej porażki w starciu z UMMC przegrywając aż 43:85.