- Oczywiście, że jestem bardzo zawiedziony wynikiem tego finału. W Zielonej Górze dobrze wykonaliśmy naszą pracę, cały zespół pojechał niezłe zawody. Oczywiście przegraliśmy, ale sześć punktów straty, to nie było nic strasznego. Niestety, u siebie nie byliśmy tak skuteczni jak zwykle. Szkoda, ponieważ przez cały sezon ciężko pracowaliśmy, byliśmy najlepsi po rundzie zasadniczej, a w finale przegraliśmy u siebie - powiedział Holder. Dla Unibaksu porażka w finałowej potyczce z Falubazem była pierwszą poniesioną w 2009 roku na własnym obiekcie. Dodatkowo toruńska arena żużlowa została odczarowana przez ekipę przyjezdnych. Przez całe rozgrywki nikt nie zdołał bowiem na nowym obiekcie pokonać torunian. Ich zwycięska passa została brutalnie przerwana. Pomimo porażki Unibax bez wątpienia stanowi najlepszą drużynę ostatnich lat w Speedway Ekstralidze. Od 2007 roku nie schodzi z podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Wtedy zajął również II pozycję, ulegając Unii Leszno. W 2008 roku sięgnął po koronę mistrza, pokonując tym razem właśnie Unię. Teraz do kolekcji dołożył srebro. Sukces torunian tkwi w koncepcji składu. Włodarze nie budują zespołu na wielkich gwiazdach. Żaden z zawodników nie startował w tegorocznym Grand Prix. Dzięki temu mieli więcej czasu na solidne przygotowanie do meczów Speedway Ekstraligi. Wyrównana kadra biła prawie wszystkich. Dość powiedzieć, że zdecydowanie wygrała pierwszą część sezonu, a przez play offy też przeszła bez większych problemów. Dopiero w finale Falubaz Zielona Góra znalazł receptę na Unibax. Pomimo tego klub z Grodu Kopernika może być dumny ze swych osiągnięć, a inne zespoły powinny uczyć się na taktyce wicemistrzów kraju.