"Na razie wszystko przebiega po naszej myśli i ufam, że tak zostanie" - uważa trener Chorwatów Slaven Bilic. "Wiemy, jak trudne czeka nas zadanie. W ćwierćfinale ME nikt nie znalazł się przypadkiem. Wszystkie zespoły mają za sobą trzy trudne, ale udane w końcowym efekcie mecze. Nie ma faworytów. Bardzo szanujemy rywali z Turcji, ale stać nas na zwycięstwo. Na razie wszystko przebiega po naszej myśli (trzy wygrane w grupie - przyp. PAP) i ufam, że tak zostanie" - powiedział Bilic podczas czwartkowej konferencji prasowej w Wiedniu. W czwartek wieczorem Chorwaci zapoznali się z murawą stadionu, który w piątek o godz. 20.45 będzie areną ich spotkania z Turcją. Grali już na nim podczas tegorocznych ME i pokonali Austrię 1:0. Rywale do tej pory występowali w Szwajcarii. "Mieli jednak jeden dzień więcej na odpoczynek, a na tym etapie turnieju to sporo - zaznaczył Bilic. - Po poniedziałkowym meczu z Polską w naszym ośrodku spędziliśmy ledwie jeden dzień. To był jeden jedyny dzień na spokojną pracę. Reszta to podróże. Tempo turnieju jest ogromne. Turcy odpoczywali jeden dzień dłużej, ale mam nadzieję, że ambicją, wolą zwycięstwa zlikwidujemy tę różnicę. Niestety, w przypadku awansu do półfinału będzie podobnie, bo nasi potencjalni rywali grają już dziś". Bilic poinformował, że do pełni sił wrócili już Darijo Srna i Ivan Rakitic. "Obaj trenują i są do mojej dyspozycji. Odpadł tylko Igor Budan. On już w Euro-2008 nie zagra. Jeśli awansujemy do półfinału to pomyślę, czy nie powołać kogoś w jego miejsce" - stwierdził. Chorwacki szkoleniowiec przyznał, że styl w jakim Turcy odrabiali starty w meczach ze Szwajcarią (2:1) i Czechami (3:2) budzi podziw, ale nie przeraża. "Skoro odrabiali straty, to znaczy że najpierw tracili bramki. To dla mnie ważna wskazówka. Nie zabronię piłkarzom strzelać, by uniemożliwić Turkom wychodzenie z opresji. Przeciwnie - chciałbym, by to Chorwacja pierwsza zdobyła gola" - powiedział. Jego zdaniem, turecki futbol ciągle się rozwija. "Wystarczy wrócić pamięcią do MŚ w 2002 roku i trzeciego miejsca tureckiej drużyny. Na szacunek zasługują też osiągnięcia tureckich klubów, choćby w Lidze Mistrzów. Galatasaray, Fenerbahce to uznane firmy. No i tutaj już są w ćwierćfinale. Widać, że idą do przodu, ale mam nadzieję, że przynajmniej jutro ich zatrzymamy" - dodał. Jako źródła sukcesów swojej jedenastki podał m.in. znakomitą atmosferę w zespole. "W drużynie panuje rzeczywiście super nastrój. Po części dzięki świetnym wynikom, więc w podobnej sytuacji są i inni ćwierćfinaliści. Nie wolno jednak zapominać i o tym, że nasi piłkarze to jedna wielka rodzina. Są przyjaciółmi również poza boiskiem, a to procentuje" - zapewnił. "Poza tym w porównaniu z eliminacjami jesteśmy zespołem silniejszym mentalnie, dojrzalszym. Kilkanaście dni wspólnej pracy przed Euro-2008 i już podczas turnieju procentuje" -stwierdził Slaven Bilic, który podkreślił ważną rolę sportu, a piłki nożnej w szczególności w codziennym życiu Chorwatów. "Po pierwsze, mamy chyba talent do sportu, odnosimy sukcesy w wielu różnych dyscyplinach, ale piłka nożna to w Chorwacji religia. Mówią o niej wszyscy, a małe dzieciaki po prostu garną się do gry. Mogliby to robić non stop. Zamiłowanie do sportu, do ruchu, do rywalizacji - to źródła naszych sukcesów" - uważa Bilic, który jest najmłodszym spośród trenerów prowadzących zespoły w tegorocznych ME. "Nie mam z tego tytułu ani żadnej przewagi, ani kompleksów. Jestem młodszy, ale doświadczenia z wielkich imprez mi nie brakuje. Uczestniczyłem w nich kilkakrotnie jako piłkarz i znam ich specyfikę" - zakończył. Z Wiednia - Paweł Puchalski