- Jeśli chłopaki zagrają tak, jak z Japonią czy Rosją, po raz pierwszy od wielu lat Polska znajdzie się w ćwierćfinale mistrzostw globu. Widzę wielkie szanse na zwycięstwo. W bardzo dobrej formie i bez żadnych obciążeń gra najmłodszy w zespole Robert Floras. Być może to on poprowadzi ekipę do sukcesu - powiedział 22-letni Chojnowski. Przed dwoma laty w Moskwie Polacy zagrali z Austrią w spotkaniu o miejsca 9-12. "Biało-czerwoni" ulegli 2-3, a oba punkty zdobył właśnie Chojnowski, zwyciężając Stefana Fegerla 3-2 i Daniela Habesohna 3-1. - Ci dwaj zawodnicy są w obecnej kadrze, podobnie jak Robert Gardos. Tylko w jednym spotkaniu grupowym wystąpił były mistrz świata Werner Schlager. Ma on już 40 lat, swoje w życiu wygrał, teraz trenuje tylko 2-3 razy w tygodniu, ale wciąż potrafi grać na wysokim poziomie. Z pewnością był oszczędzany na mecz z Polakami, jednak koledzy powinni sobie poradzić - stwierdził pingpongista Poltareksu Pogoni Lębork. W przypadku wieczornego zwycięstwa, w piątkowym ćwierćfinale podopieczni trenera Tomasza Krzeszewskiego spotkają się z Chińczykami. - Losowanie było pechowe, ale i z nimi można powalczyć. Oczywiście, my musielibyśmy prezentować kosmiczny poziom, a oni mieć zły dzień, aby ich pokonać. W 2010 roku rywalizowałem w DMŚ z Xu Xinem. Nigdy wcześniej i później nie grałem z zawodnikiem tak kompletnym. Gdziekolwiek bym nie posłał piłki, zawsze wracała niesamowita kontra, w różne miejsca. W pierwszym secie prowadziłem 8:5, w trzecim 5:1, ale wygrać partii nie dałem rady - przyznał Chojnowski. W krajowej superlidze Chojnowski legitymuje się bilansem 10-16. Bez względu na wyniki dwóch ostatnich kolejek, drużyna z Lęborka opuszcza elitę. - Rozstaję się z Pogonią, bo nie zamierzam grać w pierwszej lidze. Szukam nowego klubu, być może pozostanę w Ostródzie, bowiem na co dzień od dawna trenuję z zespołem Condohotels Morliny - zakończył.