Zanim jednak dowiecie się dlaczego sławnego dzwonka zabrakło, warto byście poznali jego historię... Stanisław Sętkowski, najwierniejszy kibic Górnika, pochodzi z Częstochowy, gdzie jako dziecko uczęszczał do szkoły podstawowej, a jako ministrant służył do Mszy na Jasnej Górze. Jego dobry kolega został później księdzem. - Kilka, może kilkanaście lat temu zadzwonił do mnie, bo widział mnie w telewizji. Akurat była relacja z meczu Górnika, a ja dzwoniłem starym, malutkim dzwonkiem. Powiedział, że ma lepszy, większy i że chętnie mi go podaruje - tłumaczy popularny "Leon", który praktycznie nie opuszcza żadnego meczu swojego ukochanego klubu. Dlaczego zabrakło charakterystycznego dzwonienia w trakcie meczu z Legią? - Kilka dni wcześniej byłem na meczu piłkarzy ręcznych, oczywiście z dzwonkiem. Po meczu, kolega podrzucił mnie do domu samochodem, ale przez przypadek zostawiłem dzwonek w aucie. Przywiózł mi go, ale dopiero w poniedziałek. Ale byłem zły... - rozkłada bezradnie ręce pan Stanisław. Nie ma jednak obaw, by "Smolenia" i jego dzwonka zabrakło w Bełchatowie. - Mam już zarezerwowane miejsce w samochodzie u dyrektora Maja. Liczę, że chłopaki zagrają tak jak z Legią i znów będziemy się cieszyć z punktów - kończy z optymizmem. Sętkowski obiekt w Bełchatowie zna doskonale. W trakcie poprzedniej wizyty w tym mieście "Leon" robił furorę w sektorze rodzinnym GKS-u, gdzie był oblegany przez dzieci i chętnie pozował do zdjęć. Oczywiście z dzwonkiem.