- W tych trudnych dla Greków chwilach "Wilki" dały nam trochę radości - komentuje oficjalna strona klubu Diomidis Argous. Klubu, który wyeliminował z Challenge Cup piłkarzy ręcznych Stali Mielec. I to mimo tego, że oba mecze rozgrywane były w Polsce... Choć mielczanie debiutowali w europejskich rozgrywkach, to byli zdecydowanym faworytem. Byliby nimi nawet wtedy, gdyby tylko jeden mecz grali u siebie. Ale baza sportowa w greckim klubie pozostawia wiele do życzenia, więc kolejny raz zgodzili się grać oba mecze w hali rywala. Zresztą nie tylko baza zostawia do życzenia: Grecy przyjechali z jednym kompletem strojów, najpierw grali w nim sobotę, potem w niedzielę... W szerokiej kadrze słabej greckiej reprezentacji nie ma ani jednego gracza Diomidisa. W poprzednim sezonie w słabej greckiej lidze klub zajął czwarte miejsce. W dotychczasowych występach w europejskich rozgrywkach Diomidis wygrywał z zespołami z... Anglii i Luksemburga w... eliminacjach do Challenge Cup pięć lat temu. Remisował z Turkami i przegrywał ze Steaua Bukareszt 15 golami i dwa lata temu z Włochami różnicą 22 goli w dwumeczu... - Przyjechaliśmy tu po nauke - przyznawali Grecy, więc po spotkaniu byli w szoku, że udało im się awansować. I taki zespół pierwsze spotkanie w Mielcu przegrał tylko 27:28, choć Stal prowadziła już sześcioma golami. Rewanż w niedzielę mielczanie przegrali 26:30, już do przerwy tracąc pięć goli (12:17). Potem nawet siedem (12:19), ale Stal odrabiała te straty do jednego gola (19:20 w 42. minucie...). Właściwie jednak przebieg meczu jest nieważny w kontekście końcowego, kompromitującego wyniku. Diomidis Argous to klub, którego nazwa nic nie mówi nawet ekspertom piłki ręcznej. Dzień wcześniej z Challenge Cup pożegnali się także szczypiorniści Azotów Puławy. Przegrali rewanż z chorwackim Bjelovar 22:24 i nie starczyła wygrana 20:19 z pierwszego meczu u siebie. Dla Bjelovaru to największy europejski sukces od 20 lat, choć historię klub ma piękną - z triumfami w europejskich rozgrywkach włącznie, w latach 60-tych i 70-tych. Także liga chorwacka wydaje się być mocniejsza od polskiej, więc ta porażka boli mniej niż mielczan. Ale wyniki Stali i Azotów to mimo wszystko ogromne rozczarowanie. W polskiej ekstraklasie te zespoły plasują się za galaktyczną dwójką: Płockiem i Kielcami, które walczą w Lidze Mistrzów. W Europie okazały się za słabe na delikatnie mówiąc średnie zespoły ze słabych lig. I to w najsłabszym z pucharów. Tym bardziej, że w poprzednich latach w Challenge Cup Azoty, Chrobry Głogów czy Zagłębie Lubin docierały nawet do finału tych rozgrywek. Stal - AO Diomidis 26:30 (12:17) Pierwszy mecz: 28:27 dla Stali. Awans: Diomidis. Tauron: Adam Wolański, Paweł Kiepulski 1 - Marek Szpera 2, Grzegorz Sobut 3, Paweł Wilk 2, Paweł Albin 8, Michał Chodara 1, Rafał Gliński 3, Adam Babicz 3, Łukasz Janyst 3, Wiktor Jędrzejewski 0, Dariusz Kubisztal 0. AC: Chrostoforos Nungovitch, Ilias Tsoulos - Georgios Zaravinas 6, Theodoros Megaloikonomu 3, Elefherios Kremastotis 0, Nikolaos Passias 0, Christos Priobolos 0, Duro Mujic 0, Charalampos Mallios 5, Raqui Marango 5, Nikolaos Samaros 5, Fotis Kontoulis 0, Evengelos Spentzos 0, Joannidis Eleftherios 0, Milan Urosevic 0, Davor Taskovic 6. Sędziowali: Igor i Alexei Covalciuc (Mołdawia). Kary: Stal - 4 min., AO Diomidis - 10. Czerwona kartka: Megaloikonomu (59-z gradacji kar). Widzów: 1300.